Nowy zawodnik w poniedziałek dołączył do drużyny z Lublina. To Devin Searcy, który wypełni lukę pod koszem. Co ciekawe, 31-latek w tym sezonie grał przeciwko czerwono-czarnym w koszykarskiej Lidze Mistrzów, w barwach Falco KC Szombathely.
31-letni center kilka dni temu był już w Lublinie. W środę razem ze swoim Falco rywalizował w hali Globus z Pszczółką w ramach Koszykarskiej Ligi Mistrzów. Mistrzowie Węgier rozgromili wicemistrzów Polski aż 83:59, a Searcy zdobył 7 pkt. Na boisku spędził 21 min. Więcej nie musiał, bo Falco przez cały mecz wysoko prowadziło. Searcy w BCL rozegrał bardzo dobry sezon – średnio zdobywał blisko 10 pkt na mecz i miał prawie 6 zbiórek. Kilka spotkań miał naprawdę wybitnych, jak chociażby wyjazdowe z Casademont Saragossa, kiedy zdobył aż 15 „oczek”.
Searcy jest zawodnikiem ogranym na wysokim poziomie. Przygodę z profesjonalną koszykówką rozpoczynał od występów w Lidze Letniej w barwach Philadelphia 76ers. Co ciekawe, grał wówczas w jednej drużynie m.in. z Nikolą Vuceviciem czy Justinem Holiday’em, który później sięgnął po mistrzostwo NBA. Searcy do najlepszej ligi świata nie zdołał się dostać, więc postanowił kontynuować karierę w Europie. Na Starym Kontynencie grał w wielu mocnych klubach, m.in. w Zenicie Sankt Petersburg, niemieckich s.Oliver Baskets i SC Rasta Vechta czy wreszcie w tureckim Manisa Buyuksehir Belediye. Wszędzie radził sobie bardzo przyzwoicie, a najlepszym okresem da niego była gra w Turcji, gdzie średnio zdobywał 17 pkt na mecz. W tym roku w rozgrywkach ligi węgierskiej w barwach Falco zapisywał na swoim koncie przeciętnie ponad 11 pkt na mecz.
W przypadku Searcy’ego statystyki nie oddają jednak roli jaką odgrywa na boisku. Widać to było dobrze w czasie jego tegorocznych występów w BCL, które można było regularnie śledzić w telewizji. Amerykanin to gracz o dużych gabarytach. Jest silny i dobrze zbudowany fizycznie, co sprawia, że przeciwnicy czują do niego duży respekt i ograniczają penetracje podkoszowe. W ataku natomiast Searcy nieźle odnajduje się w grze pick and roll, co w taktyce preferowanej przez Davida Dedka jest bardzo istotne.
Ten transfer mocno ułatwi grę innym zawodnikom, którym wyraźnie brakowało zmienników. Searcy z pewnością nie zabierze minut Romanowi Szymańskiemu, bo 29-letni Polak i tak rzadko kiedy przebywał na parkiecie ponad 20 min. Angaż Amerykanina sprawi jednak, że David Dedek nie będzie zmuszany do obniżania składu, a będzie mógł to robić jedynie wtedy, kiedy uzna za stosowne. Kacper Borowski wreszcie wróci na pozycję numer cztery, a Damian Jeszkę będzie mógł częściej pojawiać się na obwodzie. Skorzysta też Martins Laksa, który czasami nawet musiał grać na „czwórce”, gdzie nie mógł w pełni zaprezentować swojego potencjału ofensywnego.
Wydaje się, że w ten sposób Pszczółka zamknęła wreszcie skład na ten sezon i jest gotowa na walkę w fazie play-off. Postawa drużyny w obecnych rozgrywkach, a także ostatnie ruchy transferowe pozwalają przypuszczać, że rywalizacja w najlepszej ósemce wcale nie musi się zakończyć już na etapie ćwierćfinałów. Skład, przynajmniej na papierze, prezentuje się bowiem bardzo mocno i pozwala mierzyć w kolejny medal mistrzostw Polski