Epidemia koronawirusa nie zamknęła sklepów spożywczych, ale zakupy wyglądają dzisiaj inaczej, niż jeszcze kilka tygodni temu. W supermarketach postawiono na separację klientów i pojedynczą obsługę przy kasach, a świeże pieczywo często jest wcześniej opakowywane.
Puławianie powoli przyzwyczajają się do zmian, które mają chronić ich przed zakażeniem. W największych placówkach handlowych wprowadzono już ograniczenia, które mają minimalizować ryzyko. W supermarketach, m.in. w Kauflandzie, czy Carrefourze, możemy natknąć się na wygrodzone strefy i linie zatrzymujące ruch klientów przed kasami.
Sklepy wprowadziły obowiązek pojedynczej obsługi - także przy działach mięsnych. Z kolei świeże pieczywo sprzedawane jest już w większości jedynie w papierowych (lub foliowych) opakowaniach. Z placówek znikają też plastikowe koszyki. Metalowe wózki są natomiast dezynfekowane, nawet kilka razy dziennie. W niektórych punktach, wzorem aptek, zamontowano również specjalne osłony z pleksi dla ekspedientek.
Wprowadzono też ograniczenia w ilości osób, które w tym samym czasie mogą przebywać w danym sklepie. W przypadku puławskich Stokrotek limit ten to na ogół 15 osób. Podobne zmiany widać też w małych, osiedlowych sklepach, gdzie często, ze względu na ich niewielką powierzchnię, te limity są jeszcze bardziej wyśrubowane, dochodząc nawet do maksymalnie trzech osób.
Niestety, mimo ostrzeżeń, nie wszyscy klienci stosują się do nowych zasad. – Z ludźmi jest niestety różnie, większość rozumie zagrożenie i postępuje właściwie, ale zdarzają się także tacy, którzy nie zważają na to i nie stosują się do poleceń – przyznaje jedna z pracownic puławskiego supermarketu.