Rośnie ilość wykonywanych operacji, efektywność pracy oraz ilość pacjentów, a tegoroczny wynik finansowy, mimo wypłaconych odpraw, może być zerowy – podsumował wczoraj dyrektor puławskiego szpitala. Związkowcy zarzucają, że zmiany pogorszyły sytuację zarówno pracowników jak i pacjentów.
Czytaj Dziennik Wschodni bez ograniczeń. Sprawdź naszą ofertę
Zdaniem władz powiatu, szpital powoli staje na nogi, odzyskuje płynność finansową, a realizowany plan naprawczy przynosi pozytywne skutki.
– Zakładaliśmy, że zwolnionych może zostać około 140 osób, ale skończyło się na 119, co oznacza, że udało nam się zachować ponad 20 etatów. Przypominam również, że około 60 procent pracowników, którzy stracili pracę, skorzystało z możliwości dobrowolnego odejścia związanego z otrzymaniem odpraw – mówił Leszek Gorgol, członek zarządu powiatu puławskiego, który chwalił m.in. zmiany organizacyjne w ratownictwie medycznym. Jego zdaniem okazały się dobrym posunięciem, powodującym wzrost jakości świadczonych usług, także poprzez leasing nowych karetek pogotowia.
Dyrektor Piotr Rybak podkreślał natomiast działania zmierzające do podwyższenia efektywności pracy. – Wykonanie kontraktu w październiku z niewiele ponad 100 procent w ubiegłym roku, wzrosło do 122 proc., a to oznacza, że nasz personel radzi sobie z nową organizacją pracy. Nie rezygnujemy jednak z jej doskonalenia poprzez całoroczne szkolenia, które planujemy dla pracowników SOR – mówił dyrektor.
Rybak zapowiedział również otwieranie nowych poradni m.in. medycyny sportowej i neurologii dziecięcej, a także realne-go jego zdaniem włączenia puławskiego SP ZOZ w zapowiadaną przez resort zdrowia, sieć szpitali.
Czy to już koniec zwolnień? Dyrektor odpowiedział, że skończyły się zwolnienia grupowe, ale jak wynika z jego słów, dalsze ruchy kadrowe, zarówno pod względem likwidacji niektórych etatów, czy tworzenia nowych, są możliwe i będą prowadzone.
Leszek Gorgol z kolei zwrócił uwagę na konieczność dalszych inwestycji zarówno pod względem wyposażenia placówki, jak i dalszych remontów oddziałów. Te prace, które już udało się wykonać, zdaniem władz, prowadzą już do wzrostu ilości pacjentów w POZ, czy kobiet decydujących się na urodzenie dziecka w puławskim szpitalu.
Władze powiatu i szpitala zapowiadają także starania o fundusze zewnętrzne na kompleksową termomodernizację budynków SP ZOZ. Wielomilionowa inwestycja pozwoliłaby na ograniczenie kosztów związanych z ogrzewaniem oraz poprawiła estetykę starej elewacji.
Obecne zadłużenie szpitala przekracza 50 mln złotych, ale dynamika jego wzrostu została zatrzymana.
>>>
Zupełnie inaczej sytuację w szpitalu oceniają związkowcy:
Sławomir Kamiński, przewodniczący NSZZ Solidarność „Ziemi Puławskiej”:
Ubiegły rok w szpitalu był zły i to wcale nie z powodu wyniku finansowego, który jak głosi plotka jest bliski zeru lub nawet dodatni. Nie jest to dla mnie zaskoczenie, bo każdy, kto ma choćby elementarne pojęcie o finansach i funkcjonowaniu służby zdrowia wie, że to inżynieria finansowa. Należy stwierdzić, że ostatni rok był jednym z najgorszych z powodu utraty zaufania stron dialogu społecznego. Związki zawodowe były lekceważone, zastraszane i traktowane w sposób niesłychanie mało profesjonalny. Od samego początku twierdziły, że program restrukturyzacji puławskiego szpitala to zwykła hucpa. Mało tego, dzięki temu, że związki zawodowe z taką determinacją blokowały likwidację oddziałów i laboratoriów mamy szansę na to, że znajdziemy się w sieci szpitali, jaką planuje Ministerstwo Zdrowia. Po co było więc prowokować, po co było straszyć ludzi zwolnieniami? Wystarczyło podjąć dialog i przyjąć wyciągniętą do współpracy dłoń. Dla szpitala przełomowe będą kolejne miesiące, w których kluczowym graczem będzie Zakład Ubezpieczeń Społecznych.
Lidia Twardowska, przewodnicząca Związku Zawodowego Pielgniarek i Położnych w SP ZOZ:
Po pierwsze chcę podkreślić, że mam problem z oceną procesu restrukturyzacji z uwagi na brak zaufania do informacji przekazywanych przez dyrektora. Już nie raz słyszeliśmy zapewnienia o tym, że wszystko jest świetnie, o czym mówiła m.in. poprzednia dyrektor szpitala, Jolanta Herda, a po czasie okazywało się, że jest zupełnie inaczej. Moim zdaniem zwolnionych zostało zbyt wielu pracowników, co spowodowało negatywne skutki zarówno dla samego personelu, jak i dla pacjentów. Pamiętajmy o tym, że praca pielęgniarek i położnych była ciężka, a po wprowadzeniu ograniczeń kadrowych jest jeszcze trudniejsza. Na tyle, że najstarsze z moich koleżanek częściej chorują, przechodzą na zwolnienia lekarskie, nie dając sobie rady. Nie mogę pochwalić także zmian organizacyjnych dotyczących łączenia oddziałów dziecięcych. Nowe warunki są gorsze zarówno dla personelu, jak i dla pacjentów. Sytuacja w naszym szpitalu jest trudna, a niestety, z tego, co słyszę, nie będzie lepsza.