Według szacunków ekspertów, przy budowie Elektrowni Puławy pracować będzie nawet 2 tys. osób. A po uruchomieniu zakładu na zatrudnienie będzie mogło liczyć kolejnych 300–400 pracowników.
O kontrakt na budowę puławskiej elektrowni walczy kilka firm i konsorcjów: Alstom Power, General Electric International/Iberdrola, Mostostal Warszawa/Ansaldo Energia, Siemens i SNC-Lavalin. Spółka wysłała właśnie wszystkim zainteresowanym techniczne warunki inwestycji. Na ich podstawie firmy mają złożyć swoje ostateczne oferty. Mają na to czas do grudnia.
W kolejnym etapie rozpoczną się negocjacje. Mają być przeprowadzone wiosną 2014 r. Wykonawca zostanie wybrany pod koniec przyszłego roku. A to oznacza, że inwestycja ma poślizg. Wcześniejsze plany zakładały, że wykonawca będzie znany już w pierwszym kwartale.
– Wszystko się opóźniło ze względu na procedury przetargowe – tłumaczy Marek Sieprawski, rzecznik prasowy Elektrowni Puławy SA. – Jedna z firm, która nie zakwalifikowała się do piątki potencjalnych wykonawców, odwołała się od naszej decyzji o wyborze. Musieliśmy poczekać na wyrok sądu w tej sprawie. Ten zapadł pod koniec sierpnia. Był dla korzystny, więc mogliśmy ruszyć dalej.
Budowa ma potrwać ok. trzech lat. – Od momentu wydania polecenia rozpoczęcia prac do momentu przekazania bloku do eksploatacji – precyzuje Sieprawski.
Elektrownia o mocy 800–900 MWe będzie zlokalizowana na prawym brzegu Wisły, bezpośrednio przy Zakładach Azotowych "Puławy”. Ma zasilać zakład i okolice.
Mieszkańcy Puław i gmin z powiatu puławskiego już zacierają ręce. Powód? Z opinii ekspertów wynika, że przy budowie elektrowni potrzebnych będzie nawet 2 tys. pracowników. A po jej uruchomieniu stałą pracę może znaleźć 300–400 osób.
Obecnie spółka Elektrownia Puławy prowadzi jeszcze procedury administracyjne w zakresie uzyskania decyzji środowiskowej i pozwolenia na budowę.