Według Haliny Trybuły, mieszkanki Brzozowej Gaci, problem ciągnie się od wielu lat. Kobieta zarzuca swojemu sąsiadowi przez ulicę, że przez cały ten czas uprzykrza jej życie ubojem zwierząt. W jaki sposób? – Resztki mięsa i kości, które zostawały po uboju, były spalane w ognisku na podwórku. Sąsiad zawsze robił to w nocy, żeby nikt nie widział. Ale przecież z tego ogniska dochodził do naszego domu taki smród, że trudno było wytrzymać. Najbardziej cierpiał mój mąż, który wtedy wrócił z sanatorium i musiał wdychać te trujące dymy – opowiada Halina Trybuła.
Oprócz śmierdzących ognisk kobieta zarzuca sąsiadowi, że część resztek z uboju wrzucał do beczki bezpośrednio sąsiadującej z ogrodzeniem jej pola. – W gorące dni roznosił się taki odór, że ciężko było pracować – opowiada Trybuła.
Według relacji kobiety, jej sąsiad trudni się po prostu nielegalnym ubojem zwierząt. – Ciągle ktoś tu przyjeżdża, żeby u nich ubić prosiaka. Dzisiaj syn sąsiada powiedział pewnemu mężczyźnie, żeby przyjechał za tydzień, bo ojca na razie nie ma w domu. Wszystko słyszałam, bo rozmawiali na ulicy – opowiada kobieta.
Kolejny zarzut to według Trybuły nielegalna sprzedaż mięsa na targu. – Dwa lata temu widziałem, jak mięso ze swojego gospodarstwa sąsiad woził do Dęblina, gdzie ma stoisko – opowiada Stanisław Trybuła, mąż pani Haliny.
Rzeczywiście, aby trudnić się ubojem mięsa na skalę przemysłową, trzeba mieć zezwolenie. – Należy spełnić bardzo wiele restrykcyjnych wymagań, nie tylko higienicznych, ale również związanych z ochroną zwierząt – mówi Wiesław Gąsior, powiatowy lekarz weterynarii w Puławach.
Z tym, że wszystkie zarzuty stawiane przez kobietę są według jej sąsiada bezpodstawne. – Mamy hodowlę świnek, ale jakikolwiek ubój jest prowadzony do własnych celów. Owszem, sprzedajemy mięso, ale kiedy to robimy, to z prosiakiem jedziemy do ubojni – odpowiada Wojciech U., dorosły syn sąsiada pani Trybuły.
Sprawę już kilkakrotnie badała policja. – Jesteśmy w tej chwili w trakcie kolejnego postępowania sprawdzającego. Z dotychczasowych wynika, że sąsiad skarżącej się kobiety dokonuje uboju, ale poza miejscem zamieszkania. Mięso wprawdzie sprzedawał na targu, ale miał na to potrzebne dokumenty – mówi Roman Maruszak, rzecznik puławskiej policji.