Trzy zarzuty dotyczące przekroczenia uprawnień usłyszał burmistrz Ryk Jerzy G. – Nie przyznał się do winy i odmówił składania zeznań – informuje Grzegorz Kwit z puławskiej prokuratury. – Nie mam sobie nic do zarzucenia – komentuje samorządowiec.
Dwa z nich dotyczą remontów gminnych budynków. Jerzy G. niezgodnie z przepisami Ustawy o zamówieniach publicznych rozszerzył zakres prac firmie wyłonionej z przetargu. Śledztwo cały czas trwa. Jerzy G nie przyznał się i odmówił składania zeznań – mówi prokurator Grzegorz Kwit.
Firma remontująca gminne budynki wykonała dodatkowe roboty, których nie wymieniono w przetargu. Chodzi m.in. o rozbiórkę budynków gospodarczych. Prace wykonane ekstra kosztowały gminę ponad 410 tys. zł.
– Zdaniem prokuratury, nie było konieczności ich wykonania – mówi Kwit.
To czy prokuratura ma rację, sprawdzi teraz biegły sądowy z zakresu budownictwa. Na podstawie jego opinii prokuratura będzie mogła postawić burmistrza Jerzego G. w stan oskarżenia.
Wczoraj burmistrz nie znalazł czasu na rozmowę z nami. Na antenie Radia Lublin przekonywał, że zarzuty wobec niego są nietrafione. – Nie przekroczyłem żadnych uprawnień. Śpię spokojnie. W obu przypadkach roboty były konieczne, żeby oddać obiekty do użytkowania i dlatego zostały podjęte takie decyzje. Poparły je komisje rady, które wręcz nakazywały wykonanie tych czynności. Wszystkie umowy były parafowane przez prawników – tłumaczył burmistrz Ryk.
– Postawiliśmy zarzut niedopełnienia obowiązku rzetelnego przeprowadzenia postępowania dowodowego przy podejmowaniu decyzji o umorzeniach podatków bądź odsetek. Decyzje nie wynikały z ważnego interesu społecznego. To działanie na szkodę interesu publicznego – twierdzi prokuratura.
– W mojej ocenie wszystkim umorzeniom, których dokonywałem, przyświecała myśl o utrzymaniu firm czy miejsc pracy. Będę bronił swojego dobrego imienia, bo uważam, że nie zrobiłem nic, co byłoby ze szkodą dla społeczeństwa – odniósł się do tego zarzutu burmistrz.