Wtedy, rok temu w maju, w reportażu o córce, Słonkowa powiedziała – Może Kasia ma pecha po mnie? Ja od małego byłam sierotą i biednie było w domu. Ona, jak się wyprowadziła do męża, to raz wszystko im się spaliło. Nawet w gazetach o tym pisali....
Pożar
Wrześniowej nocy sąsiadów zbudził krzyk. Palił się dom Rejmaków. Ocalał tylko dziewięcioletni Michał i pięcioletni Marcin. I dwunastolatek Kuba, który mieszka u babci Słonkowej.
My, rodzina
Idzie Jadwiga Słonkowa do drugiego pokoju i wraca z plikiem czasopism. Kładzie na stoliku i pokazuje palcem niektóre ustępy.
– Jak mogli napisać, że jedyną rodziną Marcinka i Michała jest babcia Michalina, teściowa Kasi? – nie kryje oburzenia. – A ja? A Kubuś? Nikt o nim słowem nie wspomniał, a on ma już dwanaście lat i czytać umie. I powiedział mi, że jest mu przykro, że o nim nikt nie pamięta. A teraz, po śmierci Kasi Marcinek i Michał są u mojego syna i przychodzą się bawić tu, do Kuby. Do swojego brata...
Wiedzą sąsiedzi...
– Co tam dużo mówić, byli po rozwodzie, on pił, bił, nie pracował, dobrze w tym domu nie było – mówi jeden z mieszkańców Strzelc. – Nikt tego nie powie, bo u nas o zmarłych nie mówi się źle. Podobno w nocy ten mały krzyczał „ratunku”, a sąsiedzi myśleli, że to kolejna pijacka awantura.
– Awantura to się zaczyna teraz – mówi starsza kobieta przechodząca obok. – Kłócą się o dzieci. Dlaczego? Oj, każdy głupi wie, że za dzieckiem idą pieniądze – śmieje się chytrze i poprawia chustkę na głowie. – Jednego chłopca – tego Michałka – chce wziąć jego chrzestna. I tak by się należało, bo ślubowała w kościele, że zastąpi mu matkę. Ale są inne, co mają chrapkę na te parę groszy i chcą wziąć obydwa chłopce – dodaje cynicznie. – Dostaną nie tylko pieniądze, ale i dom gotowy – rzuca jeszcze i spiesznie odchodzi.
Sołtys Strzelc – Robert Matysiak – nie kryje rozczarowania. – Miesiąc po tragedii, a ludzie zapomnieli. Wtedy wszyscy byli poruszeni i chętni do pomocy. Dzisiaj sprawa się wyciszyła.
Wtedy Robert Matysiak podjął zobowiązanie i chce słowa dotrzymać. Odbuduje dom, w którym spłonęła Kasia Rejmak z byłym mężem i z dwojgiem dzieci.
– No to co, że dzieci pójdą do adopcji – oburza się sołtys. – Nawet jak zamieszkają gdzie indziej, to zawsze będą miały swój dach, swój dom, do którego będą mogły wrócić. Kuba jest panieńskim dzieckiem Kasi. To jest własność Michaliny Rejmakowej. My dom odbudujemy, a pani Michalina na pewno zostawi go w spadku wnukom – mówi.
Na pokrycie domu już czeka kupiona blacha, sam sołtys na budowie jest codziennie.
– Jestem optymistą. Zaczynaliśmy od uzbieranych 4 tysięcy złotych. Dziś wydatki zamknęły się na 11 tysiącach, ale czekają nas prace wykończeniowe. Robimy to społecznie – wyjaśnia.
Epilogu jeszcze nie ma. Na zgliszczach tragedii tli się ludzka ciekawość, a może wyrachowanie? Zainteresowani i wścibscy czekają, jaki formalnie będzie los dzieci i kto zamieszka pod nowym dachem u Rejmakowej. •