(fot. Radosław Szczęch)
Władze miasta unieważniły główną część przetargu na przebudowę siedziby Puławskiego Ośrodka Kultury Dom Chemika. Każda ze złożonych ofert znacznie przekraczała budżet, jaki miasto zaplanowało na ten cel. Brakuje kilku milionów złotych.
Całe zadanie dotyczące pierwszego etapu przebudowy ośrodka (bez budowy mediateki) zostało podzielone na dwie części: główną - wartą ponad 27 mln zł oraz tę dotyczącą nagłośnienia szacowaną na 6,6 mln złotych. Zainteresowanie pierwszą częścią potwierdził warszawski Budimex oraz konsorcjum puławskiego Termochemu z lubelskim P.H.U. Dajk. Obie oferty były zbliżone pod względem ceny. Firma ze stolicy zaproponowała 32,7 mln zł, a jej lokalni konkurenci 32,2 mln zł (przy identycznej, 6-letniej gwarancji). W obu przypadkach to o 5 mln zł więcej, niż zaplanowali na ten cel miejscy urzędnicy. W związku z tym, ta część przetargu została unieważniona.
Trochę lepiej poszło z drugą częścią postępowania, która dotyczyła przede wszystkim nowego nagłośnienia sali widowiskowej. Tutaj swoją ofertę złożyła tylko jedna firma – M. Ostrowski z Wrocławia. Propozycja opiewająca na niewiele ponad 6 mln zł, zmieściła się w budżecie. Jeśli po weryfikacji nadesłanych dokumentów okaże się, że są w porządku, wkrótce możemy spodziewać się podpisamia umowy. Blisko jest również do wyłonienia inżyniera kontraktu dla przebudowy POK. Po otwarciu ofert największe szanse z uwagi na najniższą cenę (664 tys. zł) ma zamojskie ZDI.
Kluczowa jest jednak kwestia wyłonienia generalnego wykonawcy przebudowy, co przy tak znacznej różnicy pomiędzy zakładanym, a realnym jej kosztem, może być trudne. Najprostszą i najdroższą opcją byłoby dosypanie brakujących milionów z miejskiego budżetu (zgodę na to musiałaby wyrazić rada miasta). Druga opcja to obniżenie wymagań ofertowych (tak, by poszerzyć ilość zainteresowanych firm, kosztem np. ich doświadczenia) lub tych dotyczących np. jakości proponowanych materiałów budowlanych. Trzecia możliwość to ogłoszenie przetargu po raz kolejny, bez wprowadzania w nim żadnych zmian z nadzieją na to, że tym razem uda się go rozstrzygnąć.
– Myślimy co z tym fantem zrobić. Na razie żadnej decyzji nie podjęliśmy.
Musimy to wszystko przeanalizować – przyznaje Krzysztof Szczepański, kierownik Wydziału Inwestycji w puławskim urzędzie miasta.