Dzisiaj rano zwolniona dyscyplinarnie została dyrektor Powiatowego Środowiskowego Domu Samopomocy w Górze Puławskiej. Powodem decyzji zarządu powiatu jest odkrycie rozbieżności zeznań dotyczących lipcowej afery, utraty ponad 150 tys. zł.
Czy dyrektora publicznej instytucji dysponującego m.in. wojewódzką dotacją oraz innymi środkami publicznymi można oszukać metodą na pracownika banku? W lipcu tego roku okazało się, że tak. Podejść dała się dyrektor wspomnianego PŚDS-u w Górze Puławskiej koło Puław.
Tajemnicza lokata i litewski trop
Zadzwoniła do niej kobieta, która podając się za pracownika banku nakłoniła dyrektorkę do skorzystania z lokaty gwarantującej wysoki zysk o nazwie "bezpieczne oszczędzanie". Te zyski miały generować inwestycje w kryptowaluty. Szefowa placówki zainstalowała następnie na swoim telefonie oraz co ważne - firmowym komputerze, wskazane oprogramowanie. Niedługo później z prywatnego konta pani Szarpak zniknęła suma rzędu kilkudziesięciu tysięcy złotych, ale to nie wszystko, bo wyczyszczono również to firmowe ze środkami na prowadzenie działalności i wypłaty dla kilkunastu pracowników jednostki. Na koncie PŚDS-u było wtedy ponad 150 tys. zł, w tym wojewódzka dotacja. Wszystko to zniknęło. Ślady przelewów prowadzą na Litwę.
Nie wyjawiła całej prawdy?
Tuż po tym zdarzeniu poszła na długie zwolnienie lekarskie, a gdy wróciła, otrzymała od zarządu powiatu puławskiego naganę. Dyrektorka uznała jednak, że na taką karę nie zasłużyła i się od niej odwołała. To jednak jej nie pomogło, bo dzisiaj rano została zwolniona.
- Otrzymała zwolnienie dyscyplinarne. Decyzję jako zarząd powiatu podjęliśmy jednomyślnie. Domyślamy się, że być może będziemy musieli obronić ją przed sądem, ale uważam, że jest ona do wygrania - informuje Piotr Rzetelski, wicestarosta puławski.
Co ciekawe, ten ruch nie jest bezpośrednim następstwem utraty środków publicznych, czy używania komputera służbowego w sposób niezgodny z przeznaczeniem (delikatnie to ujmując), ale przede wszystkim utraty zaufania ze strony władz powiatu.
- Dyrektor wprowadziła nas wszystkich w błąd. Wyszła na jaw rozbieżność jej zeznań w prokuraturze oraz w trakcie wysłuchania w starostwie. Gdy zapoznaliśmy się z ich treścią, nasza decyzja mogła być tylko jedna - tłumaczy wicestarosta.
Na razie nie wiemy, kto zajmie miejsce dyrektor w domu samopomocy. Władze powiatu tej decyzji jeszcze nie podjęły, ale rozważają powierzenie obowiązków jednemu z pracowników placówki. Przypominamy, że sami pracownicy na oszustwie finansowo nie stracili, bo środki na ich pensje już w lipcu na konto PŚDS przelał powiat puławski.
Wojewoda chce zwrotu
Jego władze mają jednak nowy kłopot - na biurku starosty leży wniosek od wojewody lubelskiego, Krzysztofa Komorskiego, który wnosi o zwrot swojej, utraconej w ten dość nietypowy sposób przez dyrektor, dotacji. Chodzi o 109 tys. zł.
Według służb prawnych wojewody, pieniądze te zostały wydane niezgodnie z przeznaczeniem i dlatego istnienie podstawa do ubiegania się o ich zwrot. Innego zdania są samorządowcy z Puław, którzy oddać tych pieniędzy nie mają zamiaru. - Będziemy odwoływać się do sądu - zapowiada Piotr Rzetelski.
Byłaby to już kolejna, podobna sprawa, tuż po tym, jak powiat puławski odmówił wojewodzie zwrotu innej dotacji w wysokości 150 tys. zł. Jak informowaliśmy, środki te zamiast na utrzymanie uchodźców, trafiły w formie premii do kieszeni urzędników.
Wracając do Góry Puławskiej, śledztwo Prokuratury Rejononowej w Puławach, które miało na celu wykrycie sprawców oszustwa i poznanie jego wszystkich okoliczności, zakończyło się umorzeniem. Od tego umorzenia powiat się już odwołał i obecnie czeka na decyzję, czy postępowanie zostanie wznowione. W całej sprawie samorządowcom pomaga wynajęta kancelaria prawna.