Szanowny Czytelniku!
Dzięki reklamom czytasz za darmo. Prosimy o wyłączenie programu służącego do blokowania reklam (np. AdBlock).
Dziękujemy, redakcja Dziennika Wschodniego.
9 milionów 697 tysięcy 428 złotych i 70 groszy - tyle wygrał mężczyzna, który w puławskiej kolekturze zainwestował 6 złotych. Teraz stuzłotówkami mógłby wyłożyć sobie prawie 13-kilometrową drogę.
Rekordowa wygrana w Puławach jest czwartą pod względem wysokości w historii Dużego Lotka. Szczęśliwiec złożył kupon z wygranymi liczbami - 3, 4, 23, 34, 36, 44 - w kolekturze nr 10/63 w Puławach przy ulicy Piaskowej. Już zgłosił się telefonicznie do Totalizatora Sportowego. - Był zdenerwowany, bo to wielkie pieniądze - mówi Edward Sidoruk, dyrektor lubelskiego oddziału TS. - Za 6 zł zawarł trzy proste zakłady. Sam skreślił liczby.
Po zapłaceniu podatku szczęśliwiec dostanie do ręki 8 milionów 727 tysięcy 685 złotych i 83 grosze.
Kto wygrał tę fortunę? - Trudno powiedzieć, bo w sobotę przewinęło się wiele osób. Ale jestem szczęśliwa, że to u mnie - mówi Edyta Góralska, kierowniczka kolektury. - Teraz muszę to rozreklamować, przyczepię informację na ścianie. Może będzie więcej grających.
Dobra wieść już się rozeszła po mieście. Gracze z nadzieją ustawiają się w kolejce. - Kiedy usłyszałem, że to tutaj, od razu przyszedłem puścić los. Wygrzebałem wszystkie drobniaki - mówi pan Andrzej.
"Szóstka” w kolekturze przy Piaskowej padła po raz pierwszy. Jednak, że jest to szczęśliwe miejsce poświadczają stali klienci. - Gram od piętnastu lat. A w styczniu ubiegłego roku trafiłem tu "piątkę”. Było ładnych kilka tysięcy zł - śmieje się Tadeusz Dziaduch.
Zdarzają się tu "piątki”. Dużo jest też "czwórek” - potwierdza Edyta Góralska. - Dlatego nie pozostaje nic innego, jak grać. Nigdy nie wiadomo, kiedy i do kogo uśmiechnie się szczęście.
Po zapłaceniu podatku szczęśliwiec dostanie do ręki 8 milionów 727 tysięcy 685 złotych i 83 grosze.
Kto wygrał tę fortunę? - Trudno powiedzieć, bo w sobotę przewinęło się wiele osób. Ale jestem szczęśliwa, że to u mnie - mówi Edyta Góralska, kierowniczka kolektury. - Teraz muszę to rozreklamować, przyczepię informację na ścianie. Może będzie więcej grających.
Dobra wieść już się rozeszła po mieście. Gracze z nadzieją ustawiają się w kolejce. - Kiedy usłyszałem, że to tutaj, od razu przyszedłem puścić los. Wygrzebałem wszystkie drobniaki - mówi pan Andrzej.
"Szóstka” w kolekturze przy Piaskowej padła po raz pierwszy. Jednak, że jest to szczęśliwe miejsce poświadczają stali klienci. - Gram od piętnastu lat. A w styczniu ubiegłego roku trafiłem tu "piątkę”. Było ładnych kilka tysięcy zł - śmieje się Tadeusz Dziaduch.
Zdarzają się tu "piątki”. Dużo jest też "czwórek” - potwierdza Edyta Góralska. - Dlatego nie pozostaje nic innego, jak grać. Nigdy nie wiadomo, kiedy i do kogo uśmiechnie się szczęście.
