Zdaniem byłej minister oświaty w rządzie Ewy Kopacz, Joanny Kluzik-Rostkowskiej, nowa reforma edukacji jest przygotowywana zbyt szybko, a jej efekty będą złe zarówno dla uczniów, jak i dla nauczycieli. W czwartek posłanka PO spotkała się z mieszkańcami Puław.
– Do wielu rodziców uczniów dopiero teraz dociera prawda o tej ustawie. To będzie dewastacja edukacji – mówiła Joanna Kluzik-Rostkowska, przekonując zebranych w sali Puławskiego Ośrodka Kultury o nieuniknionych zwolnieniach nauczycieli, wysokich kosztach dostosowywania obiektów do nowych potrzeb, marnotrawstwie pracy włożonej także przez nią samą w przygotowanie podręcznika i wielu innych problemach.
Zdaniem byłej minister, podstawową wadą reformy jest to, że dotychczasowy system był dobry, a likwidacja gimnazjów jest jej zdaniem zupełnie niepotrzebna. Według przytaczanych przez posłankę raportów na temat edukacji gimnazjalistów, problemem w Polsce nie były gimnazja, a program, który należało doskonalić i poprawiać.
– Według tych danych, naszą mocną stroną jest nauczanie twardej wiedzy, za to gorzej wygląda przekazywanie miękkich kompetencji, takich jak umiejętności współdziałania, odpowiedzialności, czy podejmowania ryzyka. Nad tym należało pracować, a nie wyrzucać lata pracy wielu ludzi do kosza – przekonywała.
Joanna Kluzik-Rostkowska zwróciła uwagę również na problem z uczniami trzecich klas gimnjazjów, którzy nie osiągną promocji do liceów. – Powtarzać klasy nie będą mogli, bo szkoła nie będzie już istniała, wrócą więc do podstawówki – mówiła.
Była szefowa resortu oświaty podkreśliła także to, że rodzice uczniów, którzy opowiadali się za likwidacją gimnazjów, często liczyli na to, że ich dzieci dłużej będą mogły pozostawać w tym samym budynku, z tą samą kadrą nauczycieli. Że to, pozytywnie wpłynie także na zachowanie nastolatków.
– Tymczasem nowa reforma tego nie gwaranuje, bo w wielu szkołach nie ma miejsca dla ośmiu klas i najstarsze roczniki będą przerzucane do innych budynków, wbrew woli ich rodziców – dodała.
Uczestniczący również w spotkaniu poseł Włodzimierz Karpiński, przypomniał, że w Polsce gimnazja jako pierwszy likwidował (po wojnie) Bolesław Bierut. Zdaniem pochodzącego z Puław polityka, jedną z wad nowej reformy jest "zabójcze" tempo jej wprowadzania oraz nieefektywne wykorzystywanie zasobów. Chodzi m.in. o koszty, które samorządy poniosły w związku z utworzeniem gimnazjów. Według Karpińskiego, nowa reforma to przede wszystkim cios dla samorządów, które będą musiały zmierzyć się z kosztami zmian.
Na spotkanie z politykami PO w Puławach przybyli przede wszystkim lokalni radni, działacze i sympatycy tej partii, m.in. Piotr Sadurski, Cezary Jędrzejczyk, Marcin Pisula, Wojciech Kuba, była radna sejmiku Teresa Gutowska, były wiceprezydent miasta Grzegorz Nakonieczny, czy Paweł Nakonieczny z zarządu województwa lubelskiego. Na spotkanie przybyli także organizatorzy antyrządowych demonstracji, m.in. "Czarnego Protestu". Nie zabrakło także przedstawicieli sympatyków strony rządzącej, czego dowodem obecność radnego PiS i byłego dyrektora I LO w Puławach, Ignacego Czeżyka. Czwartkowe zebranie "klubu obywatelskiego" nie będzie ostatnim, jakie PO planuje w Puławach. W połowie lutego do miasta ma przyjechać m.in. była marszałek sejmu, Małgorzata Kidawa-Błońska.