Tego jeszcze nie było. Puławska Spółdzielnia Mieszkaniowa zainstalowała nowoczesną kamerę na podczerwień w… piwnicy jednego z bloków. Po to, żeby złapać intruza, który tam paskudzi.
Sprawdziliśmy ten sygnał. W ciemnościach piwnicy można dostrzec czerwone światełko na końcu korytarza. Ale z bliska doskonale widać kamerę wmontowaną w drzwi jednego z pomieszczeń. Światełka co jakiś czas migają, przez szpary w drzwiach widać jakieś kable. Kamera działa. To nie atrapa.
- A co taka kamera w piwnicy miałaby oglądać? - niedowierza inny z lokatorów bloku. Spółdzielnia zamontowała ją dwa tygodnie temu bez robienia szczególnego rozgłosu. Cel - złapać sprawcę dewastacji piwnicy. Delikwent już wielokrotnie brudził tam odchodami.
- Mieliśmy wiele skarg od mieszkańców. Dlatego kamerę, którą docelowo planujemy zamontować w pobliżu naszego domu kultury, zdecydowaliśmy się umieścić na razie w piwnicy tego bloku - przyznaje Zenon Golmento, wiceprezes Puławskiej Spółdzielni Mieszkaniowej.
- Już kilka razy ktoś zanieczyścił fekaliami drzwi piwnic - opowiada nam mieszkanka feralnego bloku. - Dobrze, że jest ta kamera. Teraz może będzie spokój.
Monitoring kosztował ok. 3 tys. złotych. Kamera działa na podczerwień i rejestruje obraz nawet w ciemnościach.
Zapis włącza się, kiedy czujnik zarejestruje ruch. Władze spółdzielni uspokajają niezadowolonych z kamery mieszkańców, że będzie zainstalowana tylko do czasu złapania sprawcy. - To za droga sprawa, żeby ją trzymać tam na stałe - zapewnia Zenon Golmento.
Nagrania nie są na bieżąco przeglądane. Spółdzielnia czeka aż zbierze się trochę materiału. Jeśli kamera zarejestruje osobę zanieczyszczającą piwnicę, to wówczas sprawa trafi do policji.
Na razie mundurowi nic o całym zamieszaniu nie wiedzą. - Ani w tym, ani w ubiegłym roku nie mieliśmy zgłoszeń z tego bloku dotyczących zanieczyszczania fekaliami - mówi Marcin Koper z puławskiej policji.