Czarne chmury nadal wiszą nad budową nowej, wartej ponad 1,2 mld złotych węglowej elektrociepłowni puławskiego kombinatu chemicznego. Inwestycja łapie opóźnienia, a nowy zarząd Grupy Azoty zlecił analizy prawne, które mogą zakończyć się zawiadomieniem prokuratury.
Blok energetyczny o mocy blisko 100 MWe powstaje od jesieni 2019 roku. Nowe kotły na węgiel kamienny z pobliskiej Bogdanki docelowo mają zastąpić ich starsze odpowiedniki zamontowane w Puławach jeszcze w latach 60-tych XX wieku. Te nowe urządzenia, jak przekonywali poprzedni prezesi spółki, mają być "skrojone na miarę potrzeb" Zakładów Azotowych w kontrze do krytykowanej za przeskalowanie odrzuconej propozycji budowy elektrowni gazowej o mocy 400 MWe.
Pierwotnie zakładano, że ten nieco nowocześniejszy blok węglowy o niższej emisji CO2 zostanie uruchomiony w ciągu 3 lat od podpisania umowy. Gdyby ten termin udało się dotrzymać, blok pracowałby od końcówki roku 2022. Tak się nie stało. Wojna, pandemia i poważne awarie spowodowały, że główny wykonawca, Polimex-Mostostal potrzebuje jeszcze co najmniej kilku miesięcy.
- Przyczyną opóźnienia jest awaria kotła podczas rozruchu regulacyjnego. To niekorzystna sytuacja ponieważ sumaryczne opóźnienie w oddaniu inwestycji wyniesie blisko 2 lata i to przy założeniu, że w październiku uda się przeprowadzić finalne testy i zakończyć odbiór tej instalacji - stwierdził Hubert Kamola, prezes ZA w Puławach podczas środowej konferencji.
- W tej chwili analizujemy cały przebieg projektu. Przyglądamy się mu pod kątem wpływu na rentowność całej spółki, ze szczególnym uwzględnieniem konfiguracji technologicznej dzisiaj oraz w perspektywie 5-10 lat - przyznał szef puławskich Azotów.
W tych słowach można wyczytać wątpliwości co do tego, czy postawienie na energetykę węglową w latach 20-tych XXI wieku było optymalnym rozwiązaniem nie tylko dla potencjalnych dostawców węgla, ale również dla interesów puławskiego koncernu chemicznego.
Energetycznemu przedsięwzięciu zapoczątkowanemu w czasach prezesury Krzysztofa Bendarza (w Puławach) i Wojciecha Wardackiego (w Tarnowie), dzisiaj uważnie przyglądają się nie tylko ich następcy, ale także prawnicy. Chodzi tutaj zarówno o nowy blok węglowy w Puławach, jak i znacznie droższą, wartą ok. 7 mld zł fabrykę tworzyw w Policach.
- Zarząd spółki potwierdza, że przygotowujemy analizy prawne podsumowujące wszelkie działania w tych dwóch obszarach inwestycyjnych zarówno od strony technicznej, jak i identyfikacji ryzyka biznesowego. Nie wykluczamy, że wnioski z tych analiz będą wymuszały na zarządzie skierowanie tych spraw do prokuratury - powiedział dzisiaj Andrzej Skolmowski, wiceprezes Grupy Azoty.
To już kolejna informacja sugerująca możliwość złamania prawa przez osoby odpowiedzialne za decyzje o wyborze węgla jako surowca energetycznego dla puławskiego kombinatu. Wcześniej w tej sprawie głos zabrał wiceminister aktywów państowych, Jacek Bartmiński. Ten publicznie skrytykował puławską i policką inwestycję, sugerując o potrzebie "audytu śledczego" oraz zainteresowania tą sprawą wspomnianej już prokuratury.
Przypominamy, że grupa kapitałowa "Puławy" w pierwszym kwartale 2024 roku zanotowała stratę netto w wysokości blisko 146 mln zł. W pierwszym kwartale poprzedniego roku strata była jeszcze wyższa - wyniosła 282 mln zł. Niestety przychody również spadły z ponad 1,2 mld zł przed rokiem do 902 mln zł.