Letni wyjazd nad dzikie kąpielisko zakończył się fatalnie. Młody mężczyzna złamał kręgosłup, gdy kolega zepchnął go do wody. Niebawem obaj spotkają się w sądzie
21-letni Dawid Ś. z Puław odpowie za nieumyślne spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Zdaniem śledczych, młody człowiek zrobił kalekę ze swojego znajomego. Wepchnął go do wody, kiedy ten stał nad brzegiem kąpieliska. Robert A. porusza się dziś na wózku inwalidzkim.
Do zdarzenia doszło na początku lipca ubiegłego roku. Robert A. wraz z dwoma kolegami pojechał nad dzikie kąpielisko w dawnej kopalni piachu w Gołębiu. Na miejscu spotkali kilku znajomych. Relaksowali się nad wodą. Była tam niewielka skarpa. Na jej krawędzi ułożono deskę, która miała służyć za prowizoryczną trampolinę. Jak zeznali później bywalcy kąpieliska, tuż przy skarpie było bardzo płytko. Aby oddać bezpieczny skok należało wziąć długi rozbieg, wybić się z deski i przeskoczyć przez zarośla. Dopiero za nimi zalew robił się głęboki na 2–3 metry.
Kiedy Robert A. dotarł nad kąpielisko, niektórzy ze znajomych skakali już do wody. Wśród nich był m. in. Dawid Ś. Po chwili obaj skakali z „trampoliny”. Wraz z nimi pływał ich kolega Łukasz D. Po jednym ze swoich skoków unosił się na wodzie i rozmawiał ze stojącym na skarpie Robertem. Widział, jak z tyłu podbiega do niego Dawid Ś. i dwiema rękami popycha mężczyznę do wody. Robert A. był kompletnie zaskoczony. Zdążył tylko wyciągnąć ręce przed siebie. Po chwili wypłynął plecami do góry. Nie ruszał się.
Znajomi chłopaka, w tym Dawid Ś., rzucili się na pomoc. Ułożyli bezwładnego mężczyznę na ręczniku i wyciągnęli na brzeg. Wezwali pogotowie. Na miejsce wysłano karetkę i śmigłowiec ratunkowy. Robert A. został przetransportowany do Szpitala Klinicznego nr 4 w Lublinie. Okazało się, że uderzył głową w dno i złamał kręgosłup. Skończyło się to dla niego paraliżem nóg i niedowładem rąk. Mężczyzna przeszedł poważną operację. Dwa dni później jego serce się zatrzymało, ale lekarze skutecznie go reanimowali.
Robert A. opuścił szpital dopiero w grudniu. Z akt sprawy wynika, że może samodzielnie siedzieć, ale nie jest w stanie przejechać większej odległości na wózku. Wymaga opieki i rehabilitacji. Biegli ocenili, że u mężczyzny spowodowano „ciężkie kalectwo”.
Zdaniem prokuratury odpowiada za to Dawid Ś. Według śledczych, nie chciał on okaleczyć kolegi, ale wpychając go do wody mógł przewidzieć konsekwencje. 21-latek tylko częściowo przyznał się do winy. Tłumaczył śledczym, że nie mógł przewidzieć skutków swojego „żartu”. Zapewnia, że tylko „szturchnął” Roberta A. otwartą dłonią w plecy. Miał wcześniej krzyczeć do niego „dawaj, skacz, bo ja chcę skoczyć”.
Relacje świadków są inne. Twierdzą, że 21-latek wziął rozbieg, po czym mocno i obiema rękami popchnął kolegę. Nic do niego nie wołał. Dawidowi Ś. grozi do 3 lat więzienia. Jego sprawą zajmie się Sąd Rejonowy w Puławach.