

Każdego miesiąca w lasach powiatu puławskiego odnajdywane są niewybuchy z okresu II wojny światowej. Na niebezpieczne znalezisko trafili ostatnio mężczyźni pracujący przy wycince drzew w lesie niedaleko Piskorowa w gminie Puławy.

Do zdarzenia doszło w ostatni poniedziałek. W lesie w pobliżu Piskorowa, blisko granicy powiatu puławskiego, trwały prace przy wycince drzew. W pewnym momencie jeden z mężczyzn zauważył leżący w ziemi przedmiot przypominający granat. Prace przerwano i powiadomiono służby. Na miejsce przyjechał policyjny pirotechnik, który obejrzał niewybuch. Jak się okazało, drwale mieli rację. Przypadkiem natknęli się na granat moździerzowy z okresu II wojny światowej. Funkcjonariusz wezwał specjalistów z 34 Patrolu Saperskiego w Dęblinie, który przedmiot zabezpieczył.
Dęblińscy saperzy do takich wezwań wyjeżdżają regularnie, czasem nawet kilka razy dziennie. - Obsługujemy 8 powiatów, zarówno w województwie lubelskim, jak i mazowieckim, więc zgłoszeń tego rodzaju notujemy bardzo dużo. To jest m.in. Radom, Puławy, Kozienice, Lublin - mówi por. Leszek Mućka, rzecznik prasowy 1 Batalionu Drogowo-Mostowego w Dęblinie. Największymi niewybuchami, jakie podejmowali saperzy były półtonowe bomby lotnicze, których podjęcie w terenie zurbanizowanym wymaga ewakuacji mieszkańców.
Zarówno duże bomby lotnicze, jak i małe granaty moździerzowe (które znajdowane są najczęściej) trafiają na poligon. Bomby najczęściej lądują na poligonie w Nowej Dębie, granaty wożone są zwykle do tego w Jogodnem niedaleko Łukowa. Co dzieje się dalej?
- Po przyjeździe na miejsce, umieszczamy niewybuchy w leju, obkładamy je materiałem wybuchowym i doprowadzamy w ten sposób do ich kontrolowanej eksplozji - tłumaczy rzecznik pierwszego batalionu. W trakcie jednego takiego procesu saperzy mogą pozbyć się nawet kilkudziesięciu granatów. Zależy to od warunków danego poligonu i wagi unieszkodliwianych przedmiotów.
Co ciekawe, znaczna część znajdowanych granatów nie ma zawleczek, a to oznacza, że mogą eksplodować właściwie w każdej chwili. Dlatego ich dotykanie przez osoby postronne, nie wspominając o przenoszeniu jest dalece niewskazane.
