Napisy więźniów Urzędu Bezpieczeństwa odkryła w piwnicy puławskiego WKU firma prowadząca tam remont. Zostaną zabezpieczone ale stałej ekspozycji nie będzie.
Czytaj Dziennik Wschodni bez ograniczeń. Sprawdź naszą ofertę
W piwnicach budynku przy ul. Piłsudskiego w Puławach w przeszłości mordowano polskich patriotów. W celach przetrzymywano i torturowano Żołnierzy Wyklętych, schwytanych przez NKWD i UB oficerów Armii Krajowej i innych niepodległościowych organizacji. Od lat 70-tych kontrolę nad obiektem sprawuje wojsko. Teraz jest tu siedziba Wojskowej Komendy Uzupełnień.
W okresie PRL dawne cele zatynkowano, a ślady zostawione przez więźniów zostały dopiero niedawne odkryte przez przypadek. W kwietniu ekipa remontująca budynek WKU, skuwając tynki zauważyła historyczne inskrypcje i poinformowała o nich lubelski oddział IPN.
Wczoraj w WKU zorganizowano spotkanie, w którym uczestniczył m.in. Jacek Welter, dyrektor IPN w Lublinie, płk Piotr Chudzik, szef Wojewódzkiego Sztabu Wojskowego w Lublinie, a także radni Tomasz Kraszewski, Paweł Maj i Piotr Sadurski oraz Jolanta Wróbel z Wydziału Kultury i Promocji UM.
– Ustaliliśmy, że kładąc tynki zabezpieczymy te inskrypcje pleksą bądź szybą w ten sposób, żeby zostawić te cegły w naturalnym stanie. Sądzę, że będzie ich kilkanaście. W piątek na miejscu pojawią się specjaliści z IPN-u, którzy je sfotografują. Zdjęcia znajdą się na tablicy w holu głównym remontowanej komendy – mówił po spotkaniu płk Piotr Chudzik.
Nie będzie stałej wystawy
Na razie nie wiadomo jeszcze jak będzie wygląda kwestia dostępu do piwnic WKU po zakończeniu remontu. Pomieszczenia zostaną wykorzystane przez pracowników, znajdą się tam m.in. biura oraz archiwa. Wojskowi nie chcą tworzyć tam żadnych stałych ekspozycji, czy organizować Izby Pamięci. Wygląda na to, że docelowo zainteresowani będą mogli oglądać inskrypcje jedynie na fotografiach. Możliwość odwiedzenia piwnic, by naocznie zapoznać się z nimi będzie można prawdopodobnie jedynie kilka razy w roku. Okazją do tego mogą być tzw. drzwi otwarte lub ważne rocznice i święta.
O tym, że inskrypcje mają wysoką wartość przekonuje Jacek Welter z IPN, który w pierwszej kolejności podziękował robotnikom z chełmskiej firmy, którzy nie zlekceważyli znaleziska i zawiadomili historyków z instytutu.
– Te inskrypcje mają ogromne znaczenie. To jest miejsce szczególne. Wbrew pozorom takich miejsc nie ma w naszym kraju zbyt dużo. W PRL-u był one skutecznie niszczone. Te napisy, inicjały, daty mają wartość nie tylko historyczną, ale także emocjonalną, bo pokazują ludzkie dramaty. Szczególnie w tym najbardziej krwawym okresie lat 40-tych ubiegłego wieku – mówił Welter, który zapewnił, że jego instytucja robi wszystko, żeby mieszkańcy Puław mogli zapoznać się z treścią wyrytych w murach napisów.