W czwartek przekazali komisarzowi wyborczemu wniosek o referendum wraz z podpisami poparcia. – Niech robią referendum, mają do tego prawo – nie przejmuje się wójt Tadeusz Kocoń.
To kolejna próba odwołania Tadeusza Koconia ze stanowiska, które pełni od 11 lat. Poprzednia, w 2004 roku była nieudana z powodu zbyt niskiej frekwencji przy urnach.
– Tym razem mamy duże szanse. Zebraliśmy ponad 1300 podpisów pod naszym wnioskiem choć wystarczyło tylko 320. W gminie uprawnionych do głosowania jest 3141 mieszkańców. To pokazuje skalą niezadowolenia społecznego ze sposobu sprawowania władzy w naszej gminie – Mariusz Baryłka zapewnia pełnomocnik organizatorów referendum.
Mieszkańcy zarzucają wójtowi konfliktowanie społeczeństwa, brak zaangażowania w życie gminy, brak wizji jej rozwoju, tworzenie złego wizerunku gminy i negatywną promocję. Oliwy do ognia dolała również polityka kadrowa wójta. Pod koniec roku szkolnego pracę stracił Leszek Bińczak, dyrektor janowieckiego Zespołu Szkół. Powodem miało być niemoralne prowadzenie się pedagoga.
– Byłem zbyt mało spolegliwy wobec pana Koconia i jego prorodzinnej polityki zatrudniania. Teraz będę walczył o swoje prawa w sądzie. Złożyłem już wniosek do sądu pracy i czekam na termin rozprawy – mówi zwolniony dyscyplinarnie dyrektor, w którego obronie w czerwcu pikietowali mieszkańcy Janowca.
- Czytałem obwieszczenie komitetu referendalnego. To stek bzdur i pomówień, które będę dementował. Zarzuca mi się, że podniosłem opłaty za wodę i ścieki, a to przecież nie moje kompetencje. Chodzi też o nierówne udzielanie pomocy finansowej po powodzi, a przecież nie każdy ucierpiał w jednakowym stopniu. To walka na emocje, a nie na prawdę. Czy przeszkadza to, że w gminie jest dużo inwestycji, czy to, że jestem powiązany z PiS-em, a może dlatego, że za stary? Chciałbym merytorycznej dyskusji na argumenty, a nie kampanii oszczerstw. Mamy demokrację, niech będzie referendum – komentuje wójt Tadeusz Kocoń.