W kształcie ryby, z motywem piłki nożnej, opony, księżyca, statku, trąbki, a nawet... plemnika. Zwykle "połówki” do muzeum Józefa Majewskiego nie trafią.
Pan Józef, kiedy był jeszcze nauczycielem przedmiotów zawodowych, swoim uczniom tłumaczył, jak robi się butelki. Pierwsze okazy do kolekcji, liczącej dzisiaj 200 flaszek, przynieśli właśnie oni. Kolekcjoner interesował się tylko pięknymi i oryginalnymi. Na półkach u pana Józefa można więc znaleźć np. butelkę z trzema szyjkami, w kształcie ryby, statku, czy malutką piersiówkę przypominającą plemnik. Poza tym, są tam, kufle, szklanki, gąsiorki i inne naczynia na alkohol.
Kolekcjoner zastrzega jednak, że jego muzeum pijaństwa nie będzie gloryfikować pijaństwa. - Zamierzam opowiadać zwiedzającym o kulturze picia. O tym, że nie wolno "żłopać” do lusterka. Podpowiem, czym wznosi się toasty w określonych sytuacjach. Gdyby ludzie przestrzegali tych zasad, nie mieliby takich kłopotów z alkoholem.
Majewski jest zagorzałym przeciwnikiem wykorzystywania na butelkach symboli narodowych. - Jak można nazwać wódkę "Chopin” lub "Pan Tadeusz” . A przykłady można by mnożyć.
Pan Józef za naszym pośrednictwem prosi o pomoc w powiększeniu kolekcji. - Każdy, kto dostarczy mi butelkę jakiej nie mam, będzie mógł za darmo przejechać się jednym z moich rowerów - zachęca. Bo, oprócz butelkowej pasji, kolekcjoner z Gołębia ma jeszcze jedną - dziwne rowery. Sam je buduje i prezentuje na swojej posesji.