Koncerty, wystawy, warsztaty, dancingi. To tylko niektóre z wydarzeń, które w tym roku chce zorganizować Fundacja KZMRZ. Od soboty działa w nowym miejscu, przy Tyszkiewicza 4. Otwartym zarówno dla amatorów jak i profesjonalnych artystów. Ma tu także powstać mini filia Wydziału Artystycznego UMCS.
– Działamy w Kazimierzu już od dwóch lat, zorganizowaliśmy przez ten czas około setki wydarzeń. Niestety nie było łatwo znaleźć nowe, większe miejsce, które pozwoliłoby nam się rozwinąć. Mamy szczęście, że znalazł się lokalny przedsiębiorca, który postanowił nam w tym pomóc i udostępnić pro bono swoją nieruchomość – mówi Michał Stachyra, założyciel Fundacji KZMRZ. – W Kazimierzu, zwłaszcza poza sezonem nic się nie dzieje. Zwracali mu na to uwagę też jego znajomi, którzy przyjeżdżają tu z innych miast. Chcemy stworzyć możliwości do artystycznego działania. Jesteśmy otwarci na mieszkańców Kazimierza, ale też np. Nałęczowa, Puław czy Lublina.
Przy ul. Tyszkiewicza mają powstać m.in. pracownie rzeźby i fotograficzna, plenerowa scena, na której będą odbywać się m.in. potańcówki, dancingi, jam session. Ma być też scena młodego widza, a także księgarnia i kawiarnia. Fundacja KZMRZ chce stworzyć kulturalne centrum, w którym będzie można organizować m.in. rezydencje dla artystów z Polski i Europy, wymiany międzynarodowe.
– Artysta przyjeżdżając do Kazimierza ma miejsce do pracy, a potem od razu możemy mu zorganizować wystawę – tłumaczy Stachyra. – Baza, jaką teraz mamy otwiera wiele możliwości. Nie rezygnujemy też z działań w innych miejscach Kazimierza. Chcemy kontynuować m.in. koncerty jazzowe w Plebance czy nad Wisłą. W Kazimierzu jest nadal wiele nieodkrytych miejsc, które inspirują artystów do różnych działań, np. instalacji artystycznych, które mogą powstać m.in. na Albrechtówce, Górze Trzech Krzyży czy Grodarzu.
Przy Tyszkiewicza ma postać mini filia Wydziału Artystycznego UMCS, z którym fundacja podpisuje umowę o współpracy.
– Okazuje się, że mieszkańcy tęsknią za kolegium artystycznym, które tu działało, za klimatem, jaki tu wówczas panował, kiedy było dużo młodych artystów, a miasteczko żyło – mówi Stachyra. – Teraz na ulicach są pustki, Kazimierz, zwłaszcza poza sezonem to wymarłe miasto, dosłownie, bo umierają kolejni artyści związani z miasteczkiem. Chcemy to zmienić, chcemy, żeby kultura była tu obecna na co dzień.