Kapitalne spotkanie w niedzielę rozegrał Damian Szuta. Kapitan Tomasovii w Opolu Lubelskim zdobył aż cztery gole, a jego zespół rozbił Opolanina 5:1.
Zaczęło się od małej kontrowersji, bo w 18 minucie Jakub Szuta w polu karnym rywali powalczył o piłkę wślizgiem. Wydawało się, że to Jan Czapla był faulowany, a tymczasem arbiter uznał, że było odwrotnie i podyktował jedenastkę dla gości.
Z „wapna” nie pomylił się Damian Szuta. Zanim minął drugi kwadrans gry było po jeden. Po akcji bardzo aktywnego na skrzydle Jakuba Figury ładnie przed szesnastką zachował się Antonio Corbo, który balansem ciała zmylił jednego rywala, a po chwili oddał kapitalny strzał na 1:1.
Do przerwy nic się już nie zmieniło. Losy meczu rozstrzygnęły się za to między 63, a 77 minutą, kiedy przyjezdni zdemolowali przeciwnika. Najpierw po akcji Przemysława Orzechowskiego i jego podaniu w pole karne sprytnie futbolówkę przepuścił Jakub Szuta, a jego brat Damian wykończył wszystko z bliska. Za chwilę Filip Belabrovik oddał bardzo dobry strzał głową jednak na posterunku był Paweł Budzyński.
Nie było wyrównania po raz drugi, no to za chwilę zrobiło się 1:3. Po rzucie rożnym gospodarzy niebiesko-biali wyszli z szybką kontrą. Na końcu było trochę przypadku, bo Damian Szuta szczęśliwie przedarł się w pole karne, był ciut szybszy od bramkarza i zdążył jeszcze „dzióbnąć” piłkę do bramki.
W 72 minucie Hubert Sałasiński przegrał głowę z Jakubem Szutą, ten odegrał do brata, a Damian świetnym lobem zdobył czwartego gola w tym meczu. W tym momencie kibice zaczęli wychodzić już ze stadionu.
Niedługo później obejrzeliśmy jeszcze gola rodem z podwórka. Bartosz Płocki atakował prawym skrzydłem, wpadł w szesnastkę, ale jego pierwsze uderzenie z ostrego kąta odbił bramkarz. Opolanin próbował nieporadnie wybić piłkę, jeden z zawodników trafił w swojego golkipera, Płocki strzelał jeszcze raz jednak znowu w bramkarza, ale kolejna dobitka z bliska wtoczyła się do bramki. Kompletnie rozbita ekipa z Opola Lubelskiego powinna niedługo później dostać szóstego gola. Jakub Szuta stał na wprost pustej bramki, ale jakimś cudem skiksował. Piłkarze Pawła Babiarza i tak nie powinni narzekać, bo wygrali na trudnym przecież terenie aż 5:1.
Przełamanie w Świdniku
Od 8 września na zwycięstwo w lidze czekali piłkarze Avii II Świdnik. Żółto-niebiescy ograli wtedy Gryfa Gmina Zamość 1:0. W kolejnych dziewięciu spotkaniach zanotowali: remis i osiem porażek. Dodatkowo ich bilans bramek z tych meczów to: 5-36. Przed tygodniem beniaminek zasygnalizował już zwyżkę formy i zremisował na wyjeździe ze Startem Krasnystaw. Tym razem niespodziewanie pokonał 3:2 Janowiankę.
Piłkarze Ireneusza Zarczuka szybko otworzyli wynik, ale już w 25 minucie z 0:1 zrobiło się 2:1. Goście przed przerwą zdążyli wyrównać, a to oznaczało, że w drugiej połowie wszystko będzie jeszcze możliwe. Jedyna bramka po zmianie stron padła już w 56 minucie, a jej autorem był Jakub Adamczyk z 2006 rocznika. W końcówce nie brakowało emocji, bo drużyna z Janowa Lubelskiego przycisnęła rywali i miała swoje szanse. Żółto-niebiescy groźnie jednak kontrowali. Więcej goli już jednak nie było.
– Myślę, że początek niezłej gry i tego, że wyglądamy coraz lepiej było widać tydzień temu. W Krasnymstawie było 1:1, ale straciliśmy tam tak naprawdę dwa punkty, bo zasłużyliśmy na zwycięstwo. Kontynuowaliśmy dobry poziom w starciu z Janowianką. To było jednak trudne spotkanie, bo przeciwnik ma mocny zespół. Cieszy jednak, że na końcu okazaliśmy się lepsi o jedną bramkę. Długo czekaliśmy na ten komplet punktów. Pewnie wielu już nas pogrzebało, ale jeszcze się nie poddajemy – mówi Mateusz Książek, trener zespołu ze Świdnika.
Niespodziewany remis w Biłgoraju
Przykrą niespodziankę swoim kibicom w ostatnim domowym meczu w tym roku zrobili piłkarze Łady 1945 Biłgoraj. Gospodarze tylko zremisowali z Górnikiem II Łęczna 1:1. Co ciekawe, od 64 minuty prowadzili zielono-czarni. Na listę strzelców wpisał się Marcel Masar.
Drużyna Marcina Zająca długo szukała wyrównania i udało się dopiero w doliczonym czasie gry. W trzeciej dodatkowej minucie zza pola karnego do siatki przymierzył Mateusz Wójtowicz. Wcześniej miejscowi wypracowali sobie kilka świetnych okazji.
Najlepszą, chyba nawet nie „setkę”, a „dwusetkę” zmarnował Wojtek Białek, który miał piłkę na piątym metrze, ale nie trafił w bramkę.
– Na pewno można mówić o niedosycie. Szczególnie po drugiej połowie, bo wypracowaliśmy sobie trzy świetne sytuacje. Nie potrafiliśmy ich jednak zamienić na gole. Skuteczność na pewno nie była taka, jakbyśmy chcieli. Cieszy jednak, że udało się w samej końcówce uratować przynajmniej ten jeden punkt – mówi Marcin Zając.
WYNIKI 16. KOLEJKI
Avia II Świdnik – Janowianka Janów Lubelski 3:2 * Kłos Gmina Chełm – Start Krasnystaw 0:1 (Jabłoński 48) * Sygnał Lublin – Hetman Zamość 1:3 (Olszewski 82 – Gierała 40, 84, Chodacki 62) * Łada 1945 Biłgoraj – Górnik II Łęczna 1:1 (Wójtowicz 90+3 – Masar 64) * Granit Bychawa – Huragan Międzyrzec Podlaski 5:2 (Wrzyszcz 9, 79, Skrzypek 16, Żurek 21, Filipczuk 63 – Łęcki 61, Tonin 81) * Gryf Gmina Zamość – Lublinianka Lublin 1:3 (M. Grzęda 41-z karnego – Zieliński 7-samobójcza, Milcz 31-z karnego, Sobstyl 68) * Opolanin Opole Lubelskie – Tomasovia Tomaszów Lubelski 1:5 (Corbo 27 – Szuta 19-z karnego, 63, 67, 72, Płocki 77) * Stal Kraśnik – Motor II Lublin 2:0 (Skrzyński 13-z karnego, Kalita 38) * Pauza: Orlęta Spomlek Radzyń Podlaski.