Dwudziestodwulatek z Puław podczas emigracji do Wielkiej Brytanii tęsknił za domem. Do tego stopnia, że poświęcił cztery miesiące na stworzenie autorskiej, szczegółowej, turystyczno-promocyjnej mapy powiatu puławskiego. Wykonał ją i udostępnił bezpłatnie, bo jak podkreśla, chciał zrobić coś dobrego dla innych. Rozmowa z Domicjanem Grabowskim, artystą, grafikiem i lokalnym patriotą.
- Narysowałeś szczegółową mapę wszystkich gmin powiatu puławskiego. Jak wpadłeś na ten pomysł i co było twoją inspiracją?
– Zainspirowałem się XIX - mawieczną mapą udostępnioną na grupie facebookowej „Puławy”. Głównym celem projektu było jej uwspółcześnienie, co wiązało się z koniecznością poznania specyfiki ziemi, z której pochodzę.
Musiałem poznać historię każdej miejscowości powiatu, budowli, atrakcji wartych odwiedzenia, lokalnych produktów oraz symboli, jak herby, czy flagi, żeby nanieść je na mapę.
Przy okazji próbowałem tym projektem zbudować większą więź mieszkańców z regionem, by docenili to, co mają „pod nosem”.
- Uważasz, że Polacy nie doceniają walorów otoczenia, w którym żyją?
– Codzienne życie i obowiązki sprawiają, że często nie widzimy złota, które się przed nami świeci. Często nie doceniamy tego, co mamy dopóki nie zobaczymy „innego świata”. Sam z doświadczeń trzyletniej emigracji do Wielkiej Brytanii dobrze poznałem uczucie tęsknoty za domem. Niezmiennie zauważałem odmienność społeczeństwa, systemu i wyznawanych wartości. Większość mapy wykonałem za granicą. Chciałem tym przykładem pokazać, że każdy może zrobić coś dla swojej małej ojczyzny.
- Ile czasu zajęło ci stworzenie całej mapy oraz poszczególnych gmin i jak wyglądało to w praktyce?
– To były cztery miesiące pracy „po godzinach”. Wyglądało to tak, że odrysowywałem granice i drogi, następnie obrabiałem budynki, dorysowywałem lasy i pola, a na koniec wstawiałem tekst. Korzystałem oczywiście z programu graficznego. W zdobywaniu informacji o gminach bardzo pomagali mi ich mieszkańcy, którzy podpowiadali, na co warto zwrócić uwagę. Wiele miejsc zostało uwiecznionych właśnie dzięki nim. Taka współpraca jest bardzo ważna, bo to właśnie dla nich, mieszkańców powiatu puławskiego, wykonałem tę mapę.
- Co sprawiało ci największe trudności?
– Najtrudniejsze było unikanie pomyłek, literówek oraz poprawianie niedociągnięć niektórych samorządów. Zdarzały się przypadki braku flagi lub niedopilnowania zasad heraldycznych w herbach. Stanęło na tym, że postanowiłem wykonać własną, odnowioną wersję herbu Wąwolnicy, ale przyznam, że nie przypadła ona do gustu jej mieszkańcom. Widocznie przywiązali się do istniejącego, mimo tego, że jest on niezgodny z zasadami. Poprawiłem także herb Nałęczowa, który w oryginale również posiada nieprawidłowy kształt, czyli nie jest tarczą „hiszpańską”.
- Reakcje internautów na twoje prace w większości były bardzo pozytywne. Zebrałeś setki „lajków”.
– Tak. Przyznam, że nie spodziewałem się takiego odzewu, szczególnie po udostępnieniu pierwszej mapy, czyli Baranowa. Myślę, że mieszkańców ucieszyła świeża wizja tego, co potrzeba naszej turystyce, czyli promocji.
- Takie mapy mogłyby ozdobić np. wnętrza urzędów gmin.
– Nie tylko. Chciałbym, żeby moje mapy trafiły szerzej do przestrzeni publicznej. W przypadku Puław mogłyby one zawisnąć np. przy starostwie, urzędzie miasta, Domu Chemika, czy stacji PKP. Mam nadzieję, że będzie to możliwe dzięki projektowi, który zgłosiłem do budżetu obywatelskiego. Mapy na pewno zawisną w namiotach „Stacji Zieleniec” pod Nałęczowem. O grafiki pytał także GOK w Końskowoli oraz wójtowie Kurowa i Markuszowa.
- A co powinny zrobić osoby prywatne, które chciałyby powiesić sobie taką mapę w swoim domu?
– Jeśli chodzi o wersję cyfrową to powinny skontaktować się w ze mną bezpośrednio przez Facebooka, a zainteresowanych zakupem już wydrukowanej mapy odsyłam do firmy „Chotek Studio”, która oferuje takie usługi.
- Wróćmy na chwilę do początku. Gdzie nauczyłeś się rysować, tworzyć grafiki i kto wywarł na ciebie największy wpływ pod względem artystycznym?
– W grafice jestem samoukiem, natomiast jeśli chodzi o wykształcenie to zdobyłem je kończąc Liceum Plastyczne w Nałęczowie. Z artystów największy wpływ wywiera na mnie moja narzeczona, która swoim kraśnickim pochodzeniem podbudowała moje poczucie tożsamość, tradycji i zamiłowania do kultury. Inspiruję się również okresem Młodej Polski i pracami Ryszarda Kaji zawierającymi motywy turyzmu.
- W internecie publikujesz ostatnio grafiki symbolizujące poszczególne samorządy. To już nie mapy, ale coś zupełnie innego. Co to za projekt?
– Jest to kolejny, oddolny projekt poświęcony promocji regionów i stworzeniu charakterystyki wizualno-artystycznej mojego powiatu, co jest niezwykle rzadkim tematem przewodnim dla artystów. Zwykle kojarzone są one z większymi miastami, ale ja tworze je dla gmin. Korzystam z „Lego-matrycy” i obrabiam całość w formie plakatów. Gotowe mam już wszystkie gminy powiatu puławskiego, w tym miasto Puławy. Te ostatnie otrzyma kilka różnych odbitek, żeby ukazać jego wielowątkowość. W odróżnieniu od map, które udostępniam bezpłatnie, tego rodzaju odbitki oraz plakaty mam zamiar sprzedawać.
- A jakie masz plany na kolejne lata?
– Pierwszym planem są studia na wydziale grafiki Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. Myślę, że to miejsce wywrze ogromny wpływ na moje przyszłe plany oraz umiejętności. Mam także nadzieję, na otwarcie swojego sklepu, by móc zarobić na utrzymanie. Planuję również budowanie współpracy pomiędzy regionami poprzez swoją sztukę. Po zakończeniu projektów puławskich mam zamiar zająć się inną częścią naszego województwa. Interesuje mnie Kraśnik i jego okolice, które aktualnie zwiedzam na rowerze.