Na jeżdżące po mieście prawie puste autobusy oraz odmowę upublicznienia wybranych dokumentów Miejskiego Zakładu Komunikacji w Puławach zwracają uwagę miejscy radni. Samorządowcy skłaniają się ku przeprowadzeniu wewnętrznej kontroli w przedsiębiorstwie.
Sytuacja puławskiego przewoźnika od lat nie jest najlepsza, co wynika m.in. z regularnie spadającej liczby pasażerów, a także rosnących cen paliw. Gdyby nie finansowe wsparcie z budżetu miasta, spółka już dawno by upadła. Tylko w ciągu ostatnich siedmiu lat puławscy podatnicy na utrzymanie MZK wpłacili ponad 55 mln zł. Suma wnioskowanej pomocy była jeszcze wyższa, bo MZK prosiło o ponad 57 mln zł. Dodatkowo, w tym roku, miasto zamierza przekazać przewoźnikowi rekordowe 9,8 mln zł. Tak wysokiej rekompensaty jeszcze nie było. Nie znaczy to jednak, że pieniędzy wystarczy, bo potrzeby są o wiele wyższe. Spółka liczy na ponad 12 mln zł.
Ryzyko upadku
Na temat przedsiębiorstwa, jeszcze przed opublikowaniem ostatnich wyników finansowych, dyskutowali puławscy radni. Na negatywne skutki zwiększenia liczby kursów po mieście (linie „M”) kosztem niektórych linii pozamiejskich do ościennych gmin zwracał uwagę radny Janusz Grobel (Samorządowcy). – Na Włostowickiej i Zielonej w kierunku Kazimierza jadą cztery emki, w których jest dwóch pasażerów. Następnego dnia jest ich trzech. Ci pasażerowie tej komunikacji nie sfinansują – wyliczał były prezydent. – Według mnie, obym się mylił, ta spółka chyli się ku upadkowi i oby nie był to upadek pod koniec tego roku – zaznaczył.
Po liście do radnych wysłanym przez byłego prezesa MZK Piotr Koniecznego, samorządowcy poprosili prezydenta Pawła Maja o dostęp do szeregu dokumentów przedsiębiorstwa. Część informacji została przekazana (m.in. wspomniane rekompensaty), ale nie wszystkie. Niektóre uznano za tajemnicę przedsiębiorstwa. Dostęp do nich radni mają otrzymać drogą niepubliczną.
Emki wożą powietrze
O zdjęcie ochrony z dokumentów firmy apeluje radny Mariusz Cytryński (Koalicja Samorządowa). – Uważam, że miejskie przedsiębiorstwo nie powinno mieć żadnych tajemnic. Poszczególne umowy i wyliczenia powinny być jawne i dostępne dla wszystkich – argumentuje. Podczas sesji radny wspomniał nawet o możliwości przeprowadzenia w spółce kontroli.
– My chcieliśmy żeby spółka zachowała etaty, a także współpracę z ościennymi gminami. To właśnie tamte kursy były rentowne, a te puławskie wożą powietrze – ocenił radny Grzegorz Bińczak (PiS).
Do krytyki dołączyła również radna Halina Jarząbek (PiS), która nieobecnemu na sesji prezydentowi Majowi zarzuciła nieodpowiednie wypełnianie obowiązków, a jego zastępczyni Beacie Kozik rozpoczęcie awantury o MZK.
W obronie aktualnej polityki wobec spółki wystąpił radny Andrzej Kuszyk (Niezależni). – Więcej kursów po mieście jest dlatego, by ochronić etaty kierowców. Musieliśmy nadrobić w ten sposób mniejszą liczbę kursów do gmin. Te mają tyle kursów, za ile zapłacą. My dopłacać do takich połączeń nie możemy – tłumaczył.
Dane biznesowo wrażliwe
– Naszym obowiązkiem jest przede wszystkim zapewnienie komunikacji publicznej na terenie miasta. Gminy mają wybór, korzystać z usług MZK lub innego przewoźnika. Zaczynają do nas wracać, bo wiedzą o tym, że mamy świetny tabor, emki są czyste i punktualne. Nasza spółka jest gotowa na kolejne kursy i zmianę rozkładów, ale to wymaga czasu. Nam chodzi o to, żeby gminy partycypowały w kosztach, które ponosimy – mówiła wiceprezydent Puław Beata Kozik. – Próbujemy wspierać spółkę tak, by nie doszło do zwalniania pracowników. Dlatego powstały nowe linie na mieście. Przyzwyczajenie się do nich ze strony pasażerów to proces długotrwały – dodała.
Głos zabrała także obecna prezes MZK Iwona Kuś, która tłumaczyła radnym powody objęcia niektórych danych spółki ochroną. – W umowach są podane stawki za wozokilometr, szczegóły dotyczące tego, w jaki sposób je wyliczamy. Takie dane przydałyby się naszej konkurencji w przypadku stawania do tego samego przetargu. Ja żadnych dokumentów nie utajniam. Mam jedynie wątpliwości, czy wszystkie dane spółki powinny być publicznie omawiane na sesji – tłumaczyła, proponując zainteresowanym radnym spotkania w celu zapoznania się z dokumentami.
Prezes odniosła się także do zarzutu o niskie wypełnienie poszczególnych autobusów. – Faktycznie niektóre jeżdżą puste, bo jest trudny okres wakacyjny. Wielu mieszkańców wybiera w tym czasie rowery, udaje się na urlopy, nie dojeżdża do pracy. My staramy się na potrzeby pasażerów reagować, rozmawiamy z nimi. Pracujemy już nad kolejnymi zmianami w rozkładzie, tak by ten był coraz bardziej dostosowany do ich potrzeb – zapowiedziała Kuś.