Puławski Zakład Usług Komunalnych w ciągu trzech zamierza zbudować nową nieckę składowiska odpadów oraz uzyskać niezbędne pozwolenia na budowę spalarni śmieci przy ul. Komunalnej. Koszt obydwu inwestycji może wynieść nawet 200 mln złotych.
Miasto Puławy nie zdążyło jeszcze wyjść z długów zaciągniętych na poczet rozbudowy ośrodka kultury, budowy nowej biblioteki oraz hali widowiskowo-sportowej, a na horyzoncie zaczynają rysować się już kolejne, poważne wydatki. Tym razem chodzi o gospodarkę śmieciową, a dokładniej budowę kolejnej niecki składowiska odpadów oraz budowę pierwszej w powiecie spalarni odpadów.
– Produkujemy coraz więcej odpadów, a koszty ich zagospodarowania rosną. Żeby miasto Puławy nie było skazane na korzystanie z usług prywatnych podmiotów, powinniśmy przygotować nowe inwestycje, które wzmocnią naszą – tłumaczy Tomasz Wadas, prezes puławskiego ZUK-u.
W pierwszej kolejności powstać ma nowa niecka puławskiego składowiska. Według założeń miejskiej spółki, jej budowa mogłaby zakończyć się w ciągu najbliższych trzech lat. Wartość tego zadania to ok. 20 mln zł.
– Na poniesienie takiego wydatku jesteśmy przygotowani – zapewnia Wadas.
Znacznie trudniej będzie zdobyć finansowanie na budowę spalarni, której koszt szacowany jest obecnie na 180 mln zł.
Tak zwana „instalacja termicznego przekształcania odpadów” miałaby powstać na działce należącej do MPWiK-u, przy ul. Komunalnej. W pobliżu istniejącej oczyszczalni ścieków. Zgodnie z projektem nowy zakład mógłby przyjmować do 27 tys. ton odpadów rocznie, w tym ok. 3 tys. ton odpadów niebezpiecznych.
Dzięki spalarni, Puławy oszczędzałyby na koszcie składowania. Własny zakład ma być ekonomicznym atutem, dzięki któremu ZUK mógłby znacznie ograniczyć ilość śmieci lądujących na miejscowym wysypisku lub wywożonych na alternatywne składowiska w innych częściach kraju. Dodatkową zaletą spalarni była produkcja energii elektrycznej i cieplnej, która mogłaby zasilać miejską sieć (alternatywa dla węgla).
Problem w tym, że ani miejska spółka, ani nawet samo miasto, nie jest obecnie w stanie wyłożyć na stół pieniędzy koniecznych do rozpoczęcia budowy tego rodzaju instalacji. Nawet jeśli Puławy pozyskałyby na ten cel 50-procentową dotację z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, do zapłacenia zostałoby ok. 90 mln zł.
Mimo aktualnego braku możliwości sfinansowania spalarni, ZUK postanowił dokończyć formalności i zdobyć zgody niezbędne do rozpoczęcia prac. Obecnie trwa ocena oddziaływania zaprojektowanego przedsięwzięcia na środowisko, a także postępowanie dotyczące wydania decyzji środowiskowej przez prezydenta. Jeśli zakończą się one pozytywnie, komunalna spółka będzie mogła starać się o pozwolenie na budowę.
– Chcemy być gotowi do procesu inwestycyjnego – tłumaczy Tomasz Wadas.
Obecnie spalarnie opadów działają w 8 polskich miastach, m.in. w Warszawie, Rzeszowie, czy Białymstoku. Budowę rozpoczęły Gdańsk i Olsztyn, a własne zakłady tego rodzaju planowane są także w Lublinie, Bełchatowie i Łodzi.