Mieszkaniec Puław, który spiera się z miejską firmą ciepłowniczą, dzięki nam otrzyma przynajmniej zwrot kosztów sądowych
Po naszej interwencji udało się skłonić Okręgowe Przedsiębiorstwo Energetyki Cieplnej w Puławach do zapłaty na rzecz lokatora należnych mu kosztów sądowych. - Kierowniczka działu windykacji postanowiła przejąć te pieniądze na poczet przyszłych rozliczeń. Skonsultowaliśmy to z naszym radcą i okazało się, że jest to niezgodne z prawem. Dlatego pracownica z własnej kieszeni pokryje odsetki, które od tego czasu urosły. Pieniądze wyślemy najszybciej jak to możliwe - obiecał nam Ryszard Jabłoński, prezes Okręgowego Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej w Puławach.
O sporze Władysława Kowalskiego z miejską firmą ciepłowniczą pisaliśmy kilka dni temu. Mężczyzna utrzymywał, że w jego mieszkaniu przez wiele lat było zimno. A winne temu miały być kaloryfery, które niedostatecznie grzały. W 1994 r. zdecydował się na wypowiedzenie umowy z miejską firmą ciepłowniczą. - Po co miałem płacić, skoro i tak kaloryfery odpowiednio nie grzały. Przerzuciłem się na ogrzewanie na prąd - mówił nam Kowalski.
Początkowo OPEC nie robiło żadnych problemów. Pracownicy firmy komisyjnie odcięli grzejniki i wszyscy byli zadowoleni. Dopiero w 2002 r. firma przypomniała sobie o lokatorze i zaczęła na nowo naliczać opłaty. Prezes spółki uznał, że lokator, mimo iż nie ma kaloryferów, to dalej korzysta z ogrzewania. Grzać miały go pionowe rurki przechodzące przez mieszkanie, kaloryfery na klatce schodowej i ciepło przenikające przez ścianę od sąsiadów.
Władze spółki uznały, że z tego powodu lokator powinien płacić 20 proc. normalnej stawki. I po dwóch latach postanowiły odzyskać należne, ich zdaniem, pieniądze w sądzie. Ten jednak rację przyznał Władysławowi Kowalskiemu. Oprócz tego, sąd nakazał zapłatę na jego rzecz 215 zł kosztów sądowych. I mimo że wyrok zapadł w 2004 r., mężczyzna do czasu naszej interwencji nie dostał ani grosza. - Kilka miesięcy po uprawomocnieniu się wyroku wysyłałem do nich nawet ponaglenie, ale bezskutecznie. Szkoda że sobie o mnie przypomnieli dopiero po interwencji mediów - komentuje Władysław Kowalski.