Trzeba było czekać aż pięć miesięcy i naszej interwencji, żeby nasza Czytelniczka otrzymała odszkodowanie od firmy ubezpieczeniowej Hestia.
Drogowcy pozostawili na jezdni rozsypany grys. Najpierw zderzyły się tam dwa samochody osobowe, a dzień później - w tym samym miejscu - dachowało audi. 19-latkę uratowały zapięte pasy.
Dziewczyna zgłosiła się do Hestii, w której ubezpieczony jest wykonawca robót. Ale po kilku dniach otrzymała pismo, że Hestia nie wypłaci jej odszkodowania, bo nie poczuwa się do winy. Zdaniem ubezpieczyciela droga została po remoncie uprzątnięta, a nieczystości na łuku, na którym doszło do wypadku mógł nanieść deszcz.
Jóźwicka postanowiła wnieść sprawę do sądu przeciwko wykonawcy robót drogowych. Identycznie postąpił kierowca renaulta megane, który dzień przed wypadkiem Natalii zderzył się z innym samochodem osobowym na tym samym łuku.
Sprawą zainteresowała się puławska policja. Przesłuchano kierownika firmy Fedro. Sprawa trafiła do Sądu Grodzkiego w Puławach.
Efekt? 19-latka właśnie otrzymała pismo z Hestii z informacją o przyznaniu jej odszkodowania - 2 406,30 zł.
- To śmieszna kwota. Nie zgadzam się z tą decyzją, będę składać odwołanie - mówi nasza Czytelniczka.