Strażacy i policjanci byli bezradni. Dopiero pomysł jednego z kierowców pozwolił na rozładowanie gigantycznego korka na moście przez Wisłę w Puławach. Dwa tiry zakleszczyły się wczoraj na samym środku przeprawy.
Przez prawie trzy godziny droga krajowa nr 12 była zablokowana. A wszystkiemu winna była kolizja, do której doszło tuż po godz. 10.
Po przyjeździe na miejsce policji i straży pożarnej zaczęły się gorączkowe próby odblokowania drogi. Strażacy nie mogli użyć dźwigu, bo nie zmieściłby się na moście. Próby rozparcia samochodów poduszką powietrzną też nie przyniosły efektów. Dopiero pozornie banalny pomysł jednego z gapiów pozwolił na odblokowanie drogi. Między oba samo-
chody włożono deskę i oblano ją olejem. Dzięki temu tirom udało się ruszyć.
Ale przez prawie trzy godziny całe Puławy były sparaliżowane. Na drugą stronę Wisły nie mogły dojechać autobusy komunikacji miejskiej ani karetki pogotowia. Najbliższa przeprawa przez Wisłę jest w oddalonym o 20 km Dęblinie. - A wystarczyłoby cały ruch tranzytowy skierować do Annopola - mówi jeden z puławskich kierowców. - Przez to, że jeżdżą tędy tiry, podobne sytuacje zdarzają się co kilka dni. Ludzie z Góry Puławskiej do pracy w Puławach dojeżdżają rowerami, bo nie wiedzą czy samochodem uda im się przejechać przez most - dodaje.
Jak dowiedzieliśmy się w Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad czekanie na nowy most i obwodnicę miasta potrwa jeszcze dwa lata. - Objazdy byłyby zbyt dalekie, przewoźnicy mogliby zażądać od nas odszkodowania za koszty - tłumaczy Władysław Rawski, zastępca dyrektora oddziału lubelskiego GDDKiA.
Duże samochody mają kłopot z minięciem się na moście, ponieważ budowla pochodzi z 1934 roku i - jeśli chodzi o jej szerokość - od tamtej pory praktycznie nic się nie zmieniło.