Dwóch policjantów pomogło przedsiębiorcy z Ryk, który uczestniczył w kolizji nie posiadając ważnych badań technicznych auta - uważa rycka prokuratura.
Przedsiębiorca Adam K. nie uważał. Na śliskiej nawierzchni wpadł w poślizg i uderzył w płot. Było to w lutym 2005 r. Policjanci sporządzili protokół, a Adam K. zaczął starać się o odszkodowanie. Ale firma ubezpieczeniowa wykazała się czujnością. Odkryła, że pieczątka w dowodzie rejestracyjnym o stanie technicznym auta została wbita po wypadku. A było to tak:
- Tego samego dnia, kiedy miała miejsce kolizja, Adam K. zjawił się w zakładzie diagnostycznym, w którym pracuje Marian Ł. I to on przystawił mu pieczątkę - informuje Hanna Dobek, szefowa Prokuratury Rejonowej w Rykach.
Ubezpieczyciel, żeby potwierdzić swoje podejrzenia zażądał wydruku paragonu z kasy fiskalnej w zakładzie. Wtedy wyszło na jaw, że badanie było robione po południu. Tymczasem kolizja odbyła się w godzinach porannych. Marian Ł., który jest kierownikiem Spółdzielni Inwalidów w Rykach (do niej należy zakład diagnostyczny) i jednocześnie radnym powiatowym, w rozmowie z nami zaprzecza jakoby podrobił dokumenty. - Przegląd był robiony rano, przed kolizją. Paragon wystawiliśmy po południu, bo akurat tego dnia zabrakło papieru w kasie fiskalnej i trzeba go było dokupić - tłumaczy się Marian Ł. - Sądzę, że w całej sprawie chodzi po prostu o to, że firma ubezpieczeniowa nie chce wypłacić pieniędzy za rozbite auto.
Marianowi Ł. prokuratura postawiła zarzut poświadczenia nieprawdy, za co grozi od trzech miesięcy do pięciu lat więzienia. Taki sam zarzut usłyszeli policjanci, którzy byli na miejscu kolizji. Prokuratura podejrzewa, że dogadali się z Adamem K. i dali mu czas na zrobienie badań technicznych, których w momencie kolizji nie posiadał. Sam przedsiębiorca odpowie przed sądem za usiłowanie dokonania oszustwa na szkodę firmy ubezpieczeniowej.
Funkcjonariusze nadal pracują w policji. - Jakikolwiek decyzje zapadną dopiero po zakończeniu postępowania karnego - wyjaśnia Renata Laszczka-Rusek z KWP w Lublinie. - Materiały dowodowe nie są na tyle jednoznaczne, żeby w tej chwili podejmować decyzje o ich zwolnieniu ze służby.