Wczoraj wieczorem na terenie Zakładów Azotowych "Puławy" miał miejsce wypadek, w którym ucierpiało dwóch pracowników. Stan jednego z nich pozostaje ciężki. Czy doszło do niedopełnienia obowiązków pracodawcy i narażenia zdrowia personelu - to stara się zbadać Prokuratura Rejonowa w Puławach.
Do zdarzenia doszło w poniedziałek około godziny 19. - Na instalacji przygotowania gazu w zakładzie amoniaku Grupy Azoty "Puławy", w trakcie uruchamiania podgrzewacza, doszło do wypadku, w wyniku którego poparzeniu uległo dwóch pracowników spółki - poinformowała niedługo po zdarzeniu Monika Darnobyt, rzecznik Grupy Azoty S.A.
Według Marka Sieprawskiego, który tymczasowo zastępuje rzecznika puławskiej grupy kapitałowej, wypadek miał miejsce podczas prac przygotowujących instalację do pracy. Co dokładnie doprowadziło do wybuchu - tego nie wiadomo. W jego wyniku 35-latek pracujący przy podgrzewaczu doznał rozległych poparzeń. Śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego zabrał go do Wschodniego Centrum Leczenia Oparzeń i Chirurgii Rekonstrukcyjnej w Łęcznej.
Według naszych informacji, jego stan jest ciężki, ale stabilny. Drugi z poszkodowanych, 29-latek, miał nieco więcej szczęścia. Doznał znacznie lżejszych obrażeń. Pogotowie zabrało go do szpitala wojskowego w Dęblinie.
Na miejscu szybko pojawiły się służby ratunkowe oraz policja. Miejsce wypadku zabezpieczyła zakładowa straż pożarna, puławskie PSP pomagało w przygotowaniu lądowiska dla śmigłowca, a policjanci pod nadzorem prokuratora prowadzili czynności wyjaśniające.
- Wyjaśniamy okoliczności i przyczyny tego zdarzenia - poinformowała wczoraj wieczorem kom. Ewa Rejn-Kozak, rzecznik puławskiej policji.
- Prokuratura w Puławach wszczęła postępowanie z artykułu 220 kodeksu karnego mówiącego o narażeniu życia i zdrowia pracownika oraz spowodowania jego obrażeń. Czekamy na opinie biegłych z zakresu medycyny sądowej - informuje Agnieszka Kępka, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Lublinie. Jeśli okaże się, że doszło do złamania prawa, odpowiedzialnym grozi więzienie.
Sam wybuch, który miał miejsce na zakładzie amoniaku, według oględzin miejsca zdarzenia, o których wspomina w swoim komunikacie rzecznik GA, nie spowodował żadnych widocznych uszkodzeń przemysłowej aparatury. Po zakończeniu badania przyczyn wypadku, zaplanowane prace związane z gazowej instalacji najpewniej zostaną ukończone.