W przygotowanie tej inwestycji zainwestowaliśmy już miliony złotych - przekonuje radnych przedstawiciel firmy Eko Europa Energy, która chce w Puławach zbudować spalarnię odpadów niebezpiecznych. Twierdzi, że jeśli urząd nie wyda decyzji środowiskowej, firmie grozi upadłość.
Wszystko po to, by radni zmienili zdanie i wyrazili zgodę na powstanie zakładu termicznego przetwarzania odpadów na terenie Zakładów Azotowych "Puławy”. Zwrot w tej sprawie miał miejsce pod koniec lutego, kiedy to zarówno radni, jak i prezydent Janusz Grobel opowiedzieli się zdecydowanie przeciwko inwestycji. Samorządowcy przyznali wtedy, że o sprawie nic nie wiedzieli, mimo tego, że procedura związana z wydaniem decyzji środowiskowej była już na finiszu. Władze zarządziły kolejne konsultacje społeczne i zagroziły zmianą miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego.
Jak przyznaje, do 23 lutego nie otrzymał żadnych informacji świadczących o tym, że z otrzymaniem decyzji środowiskowej będą kłopoty. - Wręcz przeciwnie. Do tego czasu mieliśmy informacje z tutejszego Urzędu Miasta, że decyzja zostanie wydana pozytywnie - podkreśla.
Tymczasem radna Halina Jarząbek, przewodnicząca komisji gospodarki przyznała, że o inwestycji, podobnie jak inni, dowiedziała się z lokalnej prasy. Radny Ignacy Czeżyk informacje przekazane przez Jakuba Bańkiewicza nazwał demagogią i dał do zrozumienia, że miejsca na spalarnię w Puławach nie ma.