Zostałem pobity przez kierownika i ochroniarza sklepu Lidl – opowiada nasz Czytelnik. Zarząd sieci deklaruje, że zbada sprawę. Pan Krzysztof przyjeżdża na zakupy do Lidla przynajmniej raz w tygodniu. Nasz Czytelnik twierdzi, że kierownictwo sklepu od dawna miało na niego oko.
Powód: pan Stanisław dwukrotnie zwracał uwagę personelowi Lidla, że ceny towarów na półkach nie zgadzają się z tymi wybitymi na paragonie w kasie. Trzeci taki przypadek miał miejsce w ubiegłym tygodniu. Czytelnik włożył do koszyka dziesięć paczek cukierków po 2,49 zł każda. Kiedy otrzymał paragon okazało się, że za każdą kupioną paczkę zapłacił o złotówkę drożej. Zażądał zwrotu pieniędzy.
– Przyszedł kierownik sklepu, kazał mi czekać i zniknął. Po kwadransie poszedłem do jego pomieszczenia służbowego zapytać jak długo to jeszcze potrwa, a ten kazał mi się wynosić i wezwał ochroniarza – opowiada pan Krzysztof.
Między panami wybuchła awantura. Czytelnik twierdzi, ze został wciągnięty na zaplecze sklepu i pobity. Padały też niecenzuralne słowa. Na miejsce przyjechała policja wezwana przez obsługę sklepu.
– W wyjaśnieniach stron pojawiają się rozbieżności. Kierownik mówił, że miał pilny telefon, stąd opóźnienie w realizacji reklamacji. Klient mówił, że został wciągnięty
do służbowego pomieszczenia i popychany. Strony mogą teraz dochodzić swoich praw przed sądem cywilnym – mówi Paweł Siedlec z zespołu prasowego Komendy Powiatowej Policji w Rykach.
O wyjaśnienie sprawy poprosiliśmy zarząd Lidla. Po dwóch dniach przyszła odpowiedź: „... chcielibyśmy poinformować, że do chwili obecnej nie otrzymaliśmy jakichkolwiek sygnałów od naszych klientów, które wskazywałyby na zachowanie opisane przez panią. Oczywiście dołożymy starań, aby zbadać zaprezentowaną nam sprawę i aby podobne sytuacje nie miały miejsca w naszych sklepach”.