Rozmowa z prof. Janem Żmudzińskim, zastępcą dyrektora Państwowego Instytutu Weterynaryjnego w Puławach
• W Puławach spotkali się wczoraj przedstawiciele
20 instytutów weterynaryjnych z Unii Europejskiej oraz Turcji i Chin skupionych w ramach konsorcjum EPIZONE. Po co ci wszyscy specjaliści przyjechali do Polski?
- Zajmujemy się diagnostyką chorób zakaźnych zwierząt. Rozmawiamy, w jaki sposób w przyszłych latach będziemy się przed nimi chronić. Wymieniamy doświadczenia związane z nowoczesnymi metodami zapobiegania epidemiom.
• A jakie choroby w tej chwili mogą nam zagrażać?
- Przykładowo w Azji występuje wirus Nipah, który atakuje świnie. W Australii Hendra, który z kolei atakował konie. Na gorączkę Rift Valley chorują owce i bydło w Afryce. Wszystkie są, niestety, groźne także dla ludzi. A przy dzisiejszym obrocie zwierzętami, bardzo łatwo taki wirus przetransportować na inny kontynent. Dzięki takim spotkaniom, jak puławskie, łatwiej przewidzieć, w jaki sposób choroby się przemieszczają.
• Ostatnio w Polsce odnotowano przypadek BSE u krowy pochodzącej z województwa opolskiego.
- To nic szczególnego. W tym roku mieliśmy już trzy zarażone BSE zwierzęta. W ubiegłym roku było ich 10, a dwa lata temu 20.
• A co z ptasią grypą? Po epidemii z ubiegłego roku, w tej chwili sprawa ucichła.
- Wirus nie zniknął, ale z powodu ciepłej zimy ptaki lepiej się na niego uodporniły. W związku z tym w ubiegłym roku mieliśmy 63 przypadki ptasiej grypy, a w tym roku jeszcze żadnego.