W nocy z piątku na sobotę pod jednym z barów w Puławach doszło do bijatyki. Interweniujący policjanci usłyszeli wyzwiska, a jeden z nich został skopany.
– W sobotę w nocy nasz dyżurny odebrał telefon od mężczyzny, który poskarżył się, że przed jednym z lokali został pobity i nadal obawia się o swoje bezpieczeństwo – mówi st. asp. Waldemar Łazuga, rzecznik puławskiej policji. – Wysłał tam dwuosobowy patrol. Policjanci zabrali do radiowozu poszkodowanego i podjechali z nim pod lokal, z którego akurat wysypywali się klienci.
Pobity wskazał im swojego prześladowcę. Kiedy policjanci zatrzymywali stawiającego opór mężczyznę, przed lokalem było około 40 osób. Kilku mężczyzn próbowało odbić swojego kolegę. W stronę policjantów zaczęły padać wulgarne wyzwiska. Doszło do tego, że jeden z funkcjonariuszy został skopany. W tej sytuacji mundurowi zmuszeni byli wezwać posiłki.
W efekcie knajpiana burda miała swoje przedłużenie w szpitalu. – Po wezwaniu kolejnych posiłków starcie z pijaną grupą skończyło się zatrzymaniem siedmiu najbardziej agresywnych prowodyrów. W sobotę trzeźwieli, a w niedzielę usłyszeli zarzuty naruszenia nietykalności cielesnej i znieważenia funkcjonariuszy na służbie – informuje Waldemar Łazuga.
Internauta poinformował nas także o dziewczynie pobitej według niego przez policjantów, która miała trafić do szpitala. I tutaj wersja policji również się różni. Łazuga potwierdza, że policjanci wezwali do jednej z kobiet pogotowie ratunkowe, ale jak mówi, dlatego, że będąc pod wpływem alkoholu spadła z murku. Zapewniają, że akurat ta dziewczyna była jedynie biernym świadkiem zdarzenia.
Policjanci podkreślają także, że w żadnym momencie nie przekroczyli progu lokalu.
Udostępnij na Facebook