Po likwidacji komisu Bajkolandia z używanymi ubraniami, zabawkami i wózkami dla dzieci, towar trafił do garażu na Włostowicach. Jego właścicielka narzeka na opieszałość w jego odbieraniu przez wstawiających, a ci ostatni skarżą się na trudności z ich odzyskaniem. Sprawę bada policja
Gdy komis działał, wszyscy byli zadowoleni. Klientki, które miały w domu zbędne zabawki i ubranka, mogły pozbyć się ich, wstawiając do Bajkolandii. Niestety, po pewnym czasie interes zaczął kręcić się na tyle słabo, że właścicielka komisu, pani Milena, podjęła decyzję o jego zakończeniu. Uporządkowany towar z lokalu na osiedlu Kołłątaja, trafił do worków i reklamówek, a następnie został przewieziony do jednego z garaży na Włostowicach.
Właścicielka zlikwidowanego komisu w lutym poinformowała swoje klientki o możliwości odbioru rzeczy. Jak mówi w rozmowie z nami, część osób zdążyła już to zrobić, ale wiele osób prośbę o zabranie towaru zlekceważyło. Przez to znaczna ilość używanych ubrań oraz innych rzeczy dla dzieci nadal zalega w garażu.
– Dlatego sama już nie wiem, co mam z tym zrobić. Zastanawiam się nad tym, czy wysłać je pocztą do właścicielek. Przekazać towar na cele charytatywne bez ich zgody nie mogę, bo byłoby to przywłaszczenie – martwi się pani Milena.
Z drugiej strony, część kobiet, które trzymały w komisie swoje rzeczy, przekonuje, że podejmowało wiele prób jego odzyskania, ale bez skutku. – Ja wielokrotnie się z tą panią umawiałam po odbiór towaru, ale zawsze tuż przed spotkaniem je odwoływała. Albo po prostu nie stawiała się na umówioną godzinę. Ja przyjeżdżam, jej nie ma, a garaż jest zamknięty i tak wielokrotnie – opowiada jedna z kobiet, która zarzuca właścicielce komisu nieuczciwość.
Problem dotyczy nie tylko możliwości otworzenia garażu, żeby móc odnaleźć w gąszczu worków z ubraniami, te własne. Poszkodowane domagają się ich posortowania i wydania przez właścicielkę. – Tam jest teraz ogromny bałagan, całość wygląda jak śmietnik. Zalezienie swoich rzeczy w tej sytuacji jest bardzo trudne – przyznaje była klientka komisu.
Sprawa została zgłoszona na policję. – Średnia wartość należności wobec osób zawiadamiających o możliwości popełnienia przestępstwa wynosi ok. 500 zł. My prowadzimy obecnie czynności sprawdzające w tej sprawie – informuje komisarz Marcin Koper z KPP w Puławach. – Wskazana przez poszkodowane kobieta otrzymała termin na wydanie rzeczy lub uregulowanie należności. Jeśli tego nie zrobi w ciągu kilku najbliższych dni, będziemy nadal gromadzić dowody i zmierzać w kierunku postawienia zarzutów – dodaje funkcjonariusz.
Właścicielka nieczynnego komisu winna się jednak nie czuje. Zapewnia, że z wieloma klientkami doszła już do porozumienia i sukcesywnie przekazuje im wstawiany do Bajkolandii towar. Zapewnia jednocześnie, że nadal czeka na odbiór towaru przez wstawiających i zachęca do zgłaszania się po niego.