Niskie temperatury, zwłaszcza w nocy, to poważny problem dla osób, które nie mają dachu nad głową. W Puławach, bezdomnych odwiedzają strażnicy miejscy. Pomagają w zakupach, proponują transport do schroniska.
Liczba puławskich bezdomnych, którzy mimo mrozów, nie korzystają z możliwości noclegu w schronisku wynosi ok. 10-12 osób. Miejsca, w których przebywają to m.in. opuszczone altanki, śmietniki, rampy przeładunkowe przy marketach itp. Tego rodzaju koczowiska można znaleźć przy ul. Rybackiej, 6 Sierpnia, Gościńczyku, czy Piaskowej. Ich lokatorów codziennie odwiedzają strażnicy miejscy.
– Od lat współpracujemy w tym zakresie z Miejskim Ośrodkiem Pomocy Społecznej i policją. Odwiedzamy miejsca, gdzie przebywają bezdomni, proponujemy przewiezienie do schroniska, pomagamy w zakupach. Część z nich ma pieniądze, ale problemy z poruszaniem się sprawiają, że nie są w stanie pójść do sklepu. Ci, którzy w altankach mają piece, otrzymują węgiel – wylicza Tomasz Jaroszek, inspektor puławskiej Straży Miejskiej. – Staramy się mieć ich wszystkich na oku – dodaje.
Tej zimy na szczęście nie zanotowano żadnych przypadków śmiertelnych wynikających z wychłodzenia. Bezdomni, którzy zdecydują się stosować regulamin schroniska (dotyczący m.in. trzeźwości) mogą z tej opcji skorzystać. Strażnicy nie mogą jednak zabrać ich tam wbrew woli.