Na tyle wycenił niesłuszne usunięcie go z Rady Gminy. Mandat stracił, bo przed dwoma laty spóźnił się z oświadczeniem majątkowym. Ale wygrał w sądzie.
- Nie wiedziałem, czy w oświadczeniu powinienem umieścić informację o nabyciu działki budowlanej. Wysłałam zapytanie do gminy. Ale do tej pory nie dostałem odpowiedzi - tłumaczy.
W grudniu 2006 roku Rada Gminy podjęła uchwałę o wygaszeniu mandatu Drzazgi, a on zaskarżył ją do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Lublinie. Pierwszy wyrok był niekorzystny dla skarżącego, ale radny nie dał za wygraną i odwołał się do Naczelnego Sądu Administracyjnego.
Ten ponownie kazał rozpatrzyć sprawę. Tym razem Drzazga wygrał i w październiku ubiegłego roku wrócił do rady. Jest jej szesnastym członkiem, choć zgodnie z ordynacją wyborczą rada powinna liczyć 15 osób. Jego miejsce w wyniku wyborów uzupełniających zajęła Jolanta Sekuła i swoją funkcję pełni do dziś.
Teraz Bogusław Drzazga uważa, że gmina Żyrzyn powinna mu wypłacić ponad 13 tys. zł. Na tyle wycenił swoje straty, m.in. z tytułu utraty diet, kiedy był pozbawiony mandatu. Przewodniczący rady Wojciech Olszak uważa, że pieniądze Drzazdze się nie należą. - Obowiązków radnego nie pełni się dla diet, tylko po to, żeby coś zrobić dla ludzi - argumentuje Olszak.
Podobnego zdania była większość radnych. Na jednej z ostatnich sesji podjęli decyzję, że Drzazga żadnego odszkodowania nie dostanie.
Ale radny zapowiada, że i tym razem pójdzie do sądu. Lista jego żądań jest długa. Jeden z punktów mówi, że należy mu się 6 tys. złotych za "szkody i krzywdy moralne wywołane tak pośpiesznym i podstępnym pozbawianiem funkcji radnego”.
Kolejny punkt mówi o 4 tys. zł, jakie gmina miałaby wpłacić na konto Grupy Rekonstrukcji Historycznych "Wilki” działającej przy parafii Matki Bożej Królowej Polski w Żyrzynie. - Nie można myśleć tylko o sobie, trzeba pomyśleć też o innych - kwituje Drzazga.