Los uśmiechnął się do owczarka niemieckiego, którego od pewnej śmierci w dramatycznych warunkach, wybawiły wolontariuszki puławskiej fundacji "Przyjazna Łapa". Reks po kilku tygodniach kuracji w lecznicy weterynaryjnej, przybrał na wadze, nauczył się chodzić na smyczy i zdobył serce nowej właścicielki.
Gdyby nie interwencja miłośniczek zwierząt z puławskiej fundacji, 10-letni owczarek najpewniej skonałby z głodu i chorób lub został uśpiony. Pies latami przetrzymywany był w dramatycznych warunkach. Wychudzony, zamknięty w ciemnym pomieszczeniu gospodarczym, karmiony resztkami, skamlał z bólu wydrapując sobie sierść i raniąc łapy brodzące po brudnej, mokrej betonowej posadzce.
Po odebraniu poprzedniej właścicielce, pies trafił w ręce specjalistów, weterynarzy z lecznicy przy ul. Norwida. W ciągu kilku tygodni przybrał na wadze, nauczył się nie rzucać na jedzenie, chodzić na smyczy i powoli, od nowa - ufać ludziom. Dzięki kąpielom z leczniczymi szamponami, poprawił się stan jego skóry, a łapy zaczęły się goić. Jego historia nie uszła uwadze lokalnych mediów. Psem zaczęły interesować się osoby z różnych stron Polski, oferując adopcję. Doszła do skutku w piątek 27 grudnia.
– Z zimnej, betonowej komórki Reks trafił do wymarzonego domu. Nasze szczęście jest nie do opisania, a emocje, które przeżywamy to mieszanina euforii i szoku. Długo czekaliśmy na ten dzień, ale udało się – relacjonuje Agnieszka Śniegocka, prezes "Przyjaznej Łapy".
Reks zdobył serce pani Olgi z okolic Warszawy, która przyjechała po niego pokonując 100 kilometrów. Jak mówią wolontariuszki, już pierwsza przedadopcyjna wizyta pokazała, że "to jest to", a kolejna potwierdziła wzajemną akceptację i rodzącą się przyjaźń. Jego aklimatyzacja w nowym miejscu, jak zapewnia Karolina Stępień z "PŁ", przebiega wzorowo. Psa czekają jeszcze konsultacje dermatologiczne u stołecznych specjalistów.
Dziewczyny z puławskiej fundacji za czterotygodniową opiekę nad psem, na swoim profilu w internecie podziękowały wszystkim pracownikom lecznicy przy ul. Norwida. – Z psa, który słaniał się na łapach i był jednym, wielkim gruzowiskiem, zrobilicie wspaniałego i pełnego dumy samca. Jesteśmy wam niesamowicie wdzięczne – przyznają.