Ciecz nieznanego pochodzenia została rozlana na podłodze sklepu spożywczego w Wąwolnicy. Mimo szybkiego wytarcia, nieprzyjemny zapach unosił się jeszcze w poniedziałek. Na miejsce skierowano m.in. zespół rozpoznania chemicznego.
To nietypowego zdarzenia doszło w jednym ze sklepów spożywczych przy ul. Rynek w Wąwolnicy. W ostatnią sobotę jeden z klientów przyniósł ze sobą nieznanego pochodzenia ciecz i rozlał ją na posadzkę, po czym opuścił lokal. Początkowo sytuacja została zbagatelizowana, pracownice szybko starły płyn i wróciły do swoich zajęć. W poniedziałek w sklepie nadal wyczuwalny był jednak intensywny, nieprzyjemny zapach.
Na miejsce wezwano straż pożarną. Poza lokalnym OSP, do Wąwolnicy skierowano jednostkę rozpoznania chemicznego z Lublina, której zadaniem było sprawdzenie, czy nieznana substancja jest niebezpieczna. Specjalistyczne urządzenie pomiarowe jej nie rozpoznało. Sklep, dla pewności, skontrolowali także pracownicy Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Puławach.
Właścicielowi obiektu zalecono usunięcie pieczywa, które mogło mieć kontakt z oparami. We wtorek, pracownicy stacji ponownie wizytowali sklep, żeby sprawdzić, czy ich zalecenia zostały wykonane. Jak mówi dyrektor puławskiego sanepidu, Piotr Pietura, płyn, który został wylany w sklepie, to prawdopodobnie środek do odstraszania dzikiej zwierzyny.
Czy rozlanie tego rodzaju substancji w sklepie spożywczym mogło być przypadkowe? Według niepotwierdzonych informacji, jakie do nas docierają, istnieje podejrzenie, że był to zabieg celowy. Policja w Nałęczowie nie prowadzi jednak postępowania, które miałoby na celu wyjaśnienie przyczyn tego, co się stało. Jak informuje rzecznik KPP w Puławach, działania funkcjonariuszy zakończyły się na poniedziałkowej interwencji.