Nie siedzimy z założonymi rękami, czekając na samoistną poprawę sytuacji, tylko ciągle działamy – mówi prezes Grupy Azoty Puławy Marcin Kowalczyk
- Panie prezesie, jaka jest obecnie sytuacja w Grupie Azoty PUŁAWY?
– Mierzymy się z wyzwaniami podobnymi, jak właściwie cała branża w Europie. Przy czym – co bardzo ważne – nasze ograniczenia produkcji nie wiążą się z redukcją zatrudnienia, jak to miało miejsce w tym roku w przypadku niemieckiego potentata, jakim jest BASF.
Europejski rynek się zmienił. Wojna za naszą wschodnią granicą stworzyła nową rzeczywistość. Wysoka jakość naszych produktów, przegrywa z presją cenową dostawców z Chin i innych dostawców z Azji i Afryki. Rosnąca konkurencja to niestety również pokłosie działania UE, która w połowie grudnia 2022 roku zawiesiła cła na mocznik i amoniak.
Dość powiedzieć, że zaimportowano do Polski blisko 1 mln ton mocznika: to ponad 80 proc. więcej niż w roku 2021. Bardzo duża dostępność nawozów – także na polskim rynku – powoduje konieczność precyzyjnego dostosowania produkcji do jego popytu.
Trzykrotnie już w tym roku obniżaliśmy ceny naszych nawozów. Nie przewidujemy natomiast dalszego ograniczenia produkcji, a te obecne traktujemy jako czasowe.
- Czy w związku z takim rozwojem sytuacji, zagrożone są miejsca pracy w naszej Spółce?
– Podkreślę to po raz kolejny: miejsca pracy nie są zagrożone. Wiem, że niektórzy chcieliby, żeby było inaczej i żeby mogli zbić na tym kapitał polityczny przed wyborami, ale nasza załoga może spać spokojnie.
Nasze plany i analizy nie zakładają zwolnień. W mojej opinii, wszelkie informacje medialne są kreowane po to, aby zasiać nieuzasadniony niepokój. Osobom, które za tym stoją nie leży na sercu przyszłość Grupy Azoty Puławy, ich celem jest kampania wyborcza.
My – jako zarząd – nie stawiamy na puste slogany, ale na konkretne działania. Niespotykana dotąd sytuacja rynkowa i surowcowa, z którą musimy sobie radzić, wpływa na koszt wytwarzania naszych produktów – temu służą prowadzone negocjacje z naszymi strategicznymi dostawcami.
Jeśli chodzi o umowy czasowe, to tak jak w każdej sytuacji, o ich kontynuacji decydują rzeczywiste potrzeby poszczególnych obszarów działalności Spółki i ocena przełożonych. Kadry są bardzo ważne – one dają często przewagę – dlatego stawiamy na kompetencje, szkolenia i profesjonalizację. Powtórzę to co już mówiłem: doświadczeni pracownicy to nasz kluczowy kapitał. I to się nie zmieni.
- Jak odniesie się pan do pikiet organizowanych przez niektóre organizacje związkowe, do kolejnych pism i wypowiedzi?
– Bardzo nad nimi ubolewam, bo jestem – podobnie jak cały zarząd – otwarty na dialog.
Spotykamy się naprawdę często ze stroną społeczną i nie unikamy żadnych tematów. Zresztą atmosfera tych spotkań jest w mojej ocenie naprawdę dobra. To są konstruktywne rozmowy.
Natomiast na zewnątrz duża część działaczy związkowych prezentuje odmienne postawy. Patrząc choćby na kwestie płacowe, chciałbym przypomnieć, że od 1 stycznia 2023 roku mieliśmy już podwyżkę płac zasadniczych, wypłacona została także w maksymalnym wymiarze nagroda roczna za 2022 rok, przy czym średnie wynagrodzenie w Puławach wynosi 8827 zł, podczas, gdy w sektorze przedsiębiorstw w Polsce jest to 6503 zł.
Uważam, że te protesty mają charakter polityczny, tym bardziej, że biorą w nich udział posłowie opozycyjnych ugrupowań.
Tutaj wcale nie chodzi o troskę o „Puławy”, tylko o próbę zbicia wyborczego kapitału politycznego i zasianie niczym nieuzasadnionego niepokoju. Niestety rozmaitym wystąpieniom towarzyszy nieprawdziwa narracja, dotycząca zawyżania cen czy spekulacji marżowej. Spółka nie prowadziła i nie prowadzi polityki wykorzystywania sytuacji do zarabiania na rolnikach. Zeszłoroczne zyski nie wynikały z wysokości marży, ale z sytuacji popytowej na rynku. Tego typu oskarżenia i tezy są działaniem na szkodę Spółki i spotkają się z reakcją w postaci konkretnych kroków prawnych. Nie możemy pozwolić na to, żeby bezpodstawne oskarżenia naruszały dobre imię „Puław” oraz wpływały na sytuację Spółki.
- Z jakimi problemami mierzy się Grupa?
– Wszyscy producenci branży nawozowo-chemicznej w Europie mierzą się z identycznymi problemami. Poza wspomnianym już BASFem, problemy i ograniczenia produkcyjne mają także rumuński Azomures, Yara w Norwegii, CF Industries w Wielkiej Brytanii, Fertiberia w Hiszpanii, litewska Achema, czy OCI w Geleen w Holandii. Takich przykładów mógłbym podać znacznie więcej. Jeszcze raz podkreślę: to nie jest kwestia, która dotyczy tylko naszej Spółki.
Wysokie ceny surowców, z jakimi mieliśmy do czynienia w ostatnim czasie – i w dużej mierze mamy nadal – skutkują działaniami w obszarze zakupów. Nie siedzimy z założonymi rękami, czekając na samoistną poprawę sytuacji, tylko ciągle działamy. Tak naprawdę każdy tydzień przynosi nowe propozycje rozwiązania sytuacji. Prowadzimy analizy w kierunku rozszerzenia działalności o nowe produkty. Przez wiele lat profil produkcyjny oparty na dwóch podstawowych filarach: nawozach azotowych oraz chemikaliach, dawał nam stabilność, ale nadzwyczajna zmienność rynku jaką obserwujemy od 2021 roku, stwarza konieczność elastycznego dostosowywania się do sytuacji.
Dotychczasowym doświadczeniem i operatywnością nie odpowiemy na wszystkie wyzwania. Są też inne groźne czynniki. Widzimy duże zagrożenie w zakresie popytu na mocznik bez inhibitora ureazy, co powoduje duże zagrożenie dla środowiska. My jesteśmy producentem mocznika z inhibitorem ureazy, co jest wymagane przez przepisy prawa od połowy 2021 roku, tymczasem na rynku rolnym w Polsce dominuje wciąż obrót mocznikiem bez inhibitora.
Należy podkreślić, że budująca jest lojalność naszych klientów, jeśli chodzi o Pulan czy RSM. Cieszymy się, że w tym przypadku wygrywa jakość i zaufanie. Podobnie zresztą wygląda ocena naszych klientów melaminowych. To dla nas szansa na skokową poprawę sytuacji po zakończeniu wojny – z racji posiadanej lokalizacji, dającej przewagę w zakresie strategicznych rynków wschodnich – zwłaszcza Ukrainy.
(dbn)
FOT. Grupy Azoty Puławy