Już wkrótce strażacy z Babina otrzymają nowy wóz bojowy. Trwa przetarg na dostawę auta. Na nowy pojazd muszą jeszcze trochę poczekać ich koledzy z Bełżyc. Póki co wzięli się za remont remizy.
– W zawodach strażackich chłopaki z Babina są zawsze w czołówce. Nowy wóz jak najbardziej im się należy – ocenia Łukasz, mieszkaniec Bełżyc.
– OSP w Babinie ma swój samochód, ale to już dosyć leciwe auto – przyznaje Zbigniew Kotłowski, dowódca Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej w Bełżycach. – Od czasu do czasu trzeba samochody wymieniać, żeby były dyspozycyjne i mobilne.
Mówi się także potrzebie o zakupie nowego samochodu dla samej JRG. – Bo i my chcemy coś z tego tortu unijnego uciąć – uśmiecha się Kotłowski. – Tyle że my podlegamy Komendantowi Miejskiemu Państwowej Straży Pożarnej w Lublinie, więc zakup samochodu dla nas leży w jego gestii. I wiemy, że komendant czyni starania, aby w najbliższym czasie, być może w przyszłym roku, zakupić dla JRG w Bełżycach samochód typu ciężkiego, tzn. auto, które może zabrać więcej środków gaśniczych.
Samochód na pewno się przyda, bo strażacy z JRG w Bełżycach korzystają z wozów nawet z ponad dwudziestoletnim stażem. W oczekiwaniu na nowy sprzęt wzięli się za remont remizy przy ulicy Wilczyńskiego.
– Budynki mają już swoje lata, zbudowano je ponad 30 lat temu – wyjaśnia dowódca JRG w Bełżycach. – Od dawna nie było w nich większego remontu.
Teraz strażacy wyremontowali łazienkę, która nie spełniała już żadnych wymogów sanitarnych. Poza tym pomalowali olbrzymi garaż. Trwa jeszcze remont korytarza w budynku. – Ściany były krzywe, bo to typowe budownictwo socjalistyczne – przyznaje Kotłowski.
Co ważne, strażacy prowadzą remonty własnymi siłami. Tzn. od swojego lubelskiego komendanta dostają pieniądze na materiały i… zakasują rękawy. – Jeśli pieniędzy będzie więcej, odnowimy także kolejne pomieszczenia.
Do zrobienia jest jeszcze wiele, m.in.: wymiana bram garażowych, modernizacja instalacji centralnego ogrzewania, termomodernizacja budynków.