W miejscu zlikwidowanego pomnika „Wspólnych walk” miałaby pojawić się świetlna instalacja układająca się w napis „Puławy”. Ten pomysł nie został jednak poddany pod głosowanie mieszkańców. Dlaczego? Kombatanci chcą wybudować tu inny pomnik.
Dwójka radnych skrytykowała decyzję komisji do spraw budżetu obywatelskiego, która w ostatniej chwili wykreśliła pomysł. Jak już pisaliśmy, projekt dotyczący powstania świetlnej instalacji w miejsce rozebranego pomnika, która układałaby się w napis „Puławy” został skreślony z listy projektów tegorocznego Budżetu Obywatelskiego na tydzień przed rozpoczęciem głosowania.
Radni zrobili to mimo tego, że wcześniej sami go zaakceptowali. Wiemy już, że przyczyną wykreślenie napisu były prośby ze strony środowisk patriotycznych i kombatanckich, które chcą wykorzystać ten teren w inny sposób. Chodzi o budowę pomnika, prawdopodobnie mjra Mariana Bernaciaka.
Dyskusja na ten temat odbyła się podczas ostatniej sesji rady miasta. Usunięcie obywatelskiego projektu na tym etapie zgodnie skrytykowali radni opozycyjni.
– Łamiecie zasady i nie traktujecie mieszkańców poważnie. Moim zdaniem to był bardzo dobry projekt i należało go zostawić. Żałuję, że nie uczestniczyłam w tym głosowaniu, bo byłabym przeciwko wycofaniu tego projektu – mówiła Marzanna Pakuła.
– Jak można było wycofać projekt w ostatniej chwili? Tak właśnie wygląda podcinanie oddolnych inicjatyw obywatelskich. Decyzje, takie jak ta, powinny zapadać na znacznie wcześniejszym etapie. W ten sposób stawiacie mieszkańców w sytuacji bez wyjścia, bez możliwości odwołania się – mówił Paweł Maj.
W rolę adwokata decyzji komisji, której przewodniczy Halina Jarząbek, wcielił się radny Ireneusz Rzepkowski (PiS).
– Cieszę się, że ten projekt został wycofany. Taki neon przy drodze mógłby nie być zgodny z przepisami ruchu drogowego. Pamiętamy także o nowym kodeksie reklamowym, który ogranicza możliwości umieszczania w przestrzeni miejskiej tego typu rzeczy – tłumaczył.
– Jestem pewna, że intensywność światła można byłoby wyregulować. Sama, będąc w innych miastach, lubię popatrzeć wieczorem na napisy z ich nazwami. Wtedy wiadomo przez jakie miasto się przejeżdża – przekonywała radna Pakuła.