W środę w Domu Chemika odbyły się II Targi Pracy zorganizowane przez Powiatowy Urząd Pracy w Puławach.
Na ponad dwudziestu stoiskach można było poznać ofertę firm szkoleniowych, organizacji pomagających w znalezieniu pracy, czy wreszcie po prostu poznać konkretne oferty pracy. Przez kilka godzin stoiska odwiedziło kilkuset bezrobotnych
• Długo pani już nie pracuje?
– Od pięciu lat. Wcześniej byłam przedstawicielem handlowym w firmie kosmetycznej. Ale musiałam rzucić pracę, bo urodziłam dziecko. Teraz dzieci już trochę podrosły, więc postanowiłam, że coś znajdę.
• A musi pani pracować?
– Nie muszę, bo mąż ma dobrą posadę i jakoś dajemy sobie radę. Ale chcę pracować, żeby się rozwijać.
• I jak jest z tym szukaniem pracy?
– Rozglądam się już od pół roku. Kupuję gazetę i wydzwaniam pod różne numery. Z reguły omijam te dziwnie wyglądające, bo wiem, że niektórzy w ten sposób nabijają sobie kasę. Dzwoni się i czeka na rozmowę, a słychać tylko automatyczną sekretarkę. Czas leci, a wraz z nim impulsy, dużo droższe niż za zwykłe rozmowy.
• A pomijając tych oszustów, to łatwo jest znaleźć coś ciekawego?
– Trudno, bo większość ogłoszeń to akwizycja. Poza tym pracodawcy mają bardzo wysokie wymagania. Nawet na najbardziej błahe stanowisko wymagają dobrej znajomości języka angielskiego. Kiedy ja wiem, że na pewno język obcy w takiej pracy mi się nie przyda.
• Pewnie łatwo jest się zniechęcić...
– Ja się nie poddałam i po wielu próbach wreszcie udało mi się znaleźć interesującą ofertę. Teraz przechodzę szkolenia i być może uda mi się zostać tam na stałe. Jest to firma ubezpieczeniowa i będę musiała pracować z klientami. Ale nie boję się tego, bo łatwo nawiązuję kontakty.
• Skoro w zasadzie już ma pani pracę, to po co pani przyszła na targi?
– Chciałam mieć jakieś zabezpieczenie. Ale muszę przyznać, że nie znalazłam tu nic ciekawego. Jednak nic nie straciłam. Przynajmniej mam orientację, jaka jest sytuacja na puławskim rynku pracy.