Gmina Puławy. Spór dotyczył boiska, które własnymi siłami dla dzieci i młodzieży przy miejscowej szkole podstawowej wykonali mieszkańcy. Kopnięte piłki wybijały szyby, interweniowała nawet policja. Na szczęście jest już porozumienie.
O tym, że boisko jest potrzebne zgadzają się wszyscy mieszkańcy Borowej. Latających z dużą prędkością piłek, które lądują na ścianach i w oknach okolicznych domów nie chce jednak nikt. Stworzone zrywem społecznym boisko nie otrzymało żadnych osłon za bramkami. Mieszkańcy powiedzieli dość. Interweniowała nawet policja.
Mieszkańcy Borowej domagali się, żeby samorządowcy przekazali pieniądze na zakup piłkochwytów, które zatrzymałyby latające wszędzie piłki. Ci najbardziej zdenerwowani chcieli zamknięcia całego obiektu.
Początkowo na inwestycję w siatki za bramkami nie było zgody. Komisja budżetowa stosunkiem głosów 8 do 7 tę prośbę odrzuciła. Radni obawiali się, że instalacja może zawadzać o znajdującą się nad jedną z bramek linię energetyczną. Podczas ostatniej sesji głos we własnej sprawie zajęli mieszkańcy Borowej, którzy prosili radnych o pomoc. O tym, że dla budżetu nie byłoby to obciążenie przekonywał wójt Krzysztof Brzeziński, który przypomniał, że po ostatnich inwestycjach w kasie zostało 19 tysięcy złotych.
– Mieszkańcy zrobili to boisko w czynie społecznym. Ja tam byłem. Doceńmy ich, nie zamykajmy tego boiska. Błagam przewodniczącą rady o zagłosowanie za budową tych piłkochwytów. One będą kosztować nas 14 tysięcy złotych – apelował wójt.
Po przerwie, rada gminy jednomyślnie zagłosowała za przeznaczeniem pieniędzy na budowę piłkochwytów. Przedtem na miejscu pojawić mają się eksperci, którzy ocenią możliwości ich bezpiecznego montażu. Przede wszystkim odległość od linii energetycznej i to, czy bramkę trzeba będzie zamontować w innym miejscu.