Idą ciężkie czasy dla grafficiarzy.
Michał W. musi też zapłacić tysiąc złotych grzywny i pokryć szkody, które wyceniono na ok. 2,4 tys. zł. Wszystkie te kary spadły na mieszkańca Puław, ponieważ udało mu się udowodnić pomazanie sprayem bloków przy ul. Sikorskiego 3, Grota-Roweckiego 8, Gościńczyk 7 i 11 należących do Puławskiej Spółdzielni Mieszkaniowej. Zostawił ślady na budynku przy ul. Cichockiego 3 należącym do Puławskiej Spółdzielni Budowlano-Mieszkaniowej.
Wyrok został podany do publicznej wiadomości, informacja została wywieszona w budynku Sądu Rejonowego i Urzędu Miasta. - U podstaw orzeczenia legły względy prewencyjne. Chodzi o uświadomienie młodym ludziom, że takie działania spotykają się z odpowiednią reakcją - informuje Joanna Chimosz, przewodnicząca Wydziału Grodzkiego w puławskim Sądzie Rejonowym.
Ciekawy jest sposób udowodnienia winy grafficiarzowi. Sąd skorzystał bowiem z dwóch opinii biegłych. Te opinie potwierdziły, że napisy na murach i znak graficzny na nich zostawiany (swego rodzaju podpis) był nakreślony przez oskarżonego.
Z mazajami najwięcej problemów mają zarządcy nieruchomości i spółdzielnie mieszkaniowe. - Zdarzały się sytuacje, że na nowych elewacjach zaraz pojawiał się napis. Ale ostatnio nie mieliśmy z tym problemów - przyznaje Leszek Łuczywek ze Spółdzielni Mieszkaniowej "Południe”.
Żeby wykonanie graffiti na budynku zostało zakwalifikowane jako przestępstwo, koszt usunięcia zniszczeń musi przekroczyć 250 zł. W przeciwnym wypadku mamy do czynienia z wykroczeniem. Ważne jest również, żeby pokrzywdzony złożył wniosek o ściganie wandala. W ub. roku policjanci po anonimowym sygnale przyłapali młodego mieszkańca Puław na mazaniu sprayem elewacji budynku należącego do PKP przy ul. Kolejowej. Ale graficiarz nie został ukarany, bo... PKP nie skierowały wniosku do sądu.
- W zeszłym roku mieliśmy sześć postępowań w sprawie grafficiarzy, które zostały zakwalifikowane jako przestępstwa - informuje Marcin Koper, rzecznik puławskiej policji.