Od soboty trwa żałoba narodowa. Tymczasem w niedzielę w parafii pw. Miłosierdzia Bożego był odpust. Strzelały korkowce, słychać było piszczałki i śmiechy. – Nie ma kary za nieprzestrzeganie żałoby – tłumaczą strażnicy.
Tymczasem w niedzielę w parafii pw. Miłosierdzia Bożego był odpust. I przy skrzyżowaniu ul. Jaworowskiego i Kowalskiego, w sąsiedztwie pomnika ks. Jerzego Popiełuszki, swoje stragany rozstawiło kilkudziesięciu odpustowych sprzedawców. Były kolorowe baloniki, wiatraczki i korkowce. Huki wystrzałów słychać było do późnych godzin wieczornych.
– To oburzające. Jak można tak zachowywać się w obliczu tragedii – zastanawia się pani Monika, mieszkanka ul. Kołłątaja. – Najgorsze jest to, że nie brakowało chętnych do robienia zakupów i to w chwilę po wyjściu z nabożeństwa. Co za bezmyślność i znieczulica – dodaje Andrzej Wiewiórki, który też mieszka w Puławach.
Przy straganach pojawiła się puławska Straż Miejska. – Sami zainteresowaliśmy się stoiskami. Brak poszanowania dla takiej tragedii jest szokujący. Niestety, ustawodawca nie przewidział żadnych sankcji za złamanie żałoby narodowej – mówi Sławomir Leszczyński, komendant Straży Miejskiej w Puławach.
Strażnicy mogli jedynie wystawić kramarzom mandaty za nieprawidłowe parkowanie. – Wypisaliśmy kilka mandatów za niszczenie zieleni i nieprawidłowe parkowanie. Postawiliśmy również jeden wniosek o sądowe ukaranie jednego z kierowców. Jarmark odbywał się poza terenem należącym do parafii, ale wydaje mi się, że duchowni powinni jednak zareagować. Można przecież było z ambony pouczyć wiernych, jak zachować się w takim dniu – uważa komendant Leszczyński.
– Ze stoiskami nie mam nic wspólnego. Wszędzie były tabliczki z zakazem handlu. Niestety, nie mogliśmy nic zrobić. Rozmawiałem rano z handlarzami, ale nie chcieli słuchać, że jest żałoba, żeby jednak przestali handlować – tłumaczy ks. Janusz Gzik, proboszcz parafii pw. Miłosierdzia Bożego w Puławach.
– Dla nas to też jest udręka. Straganiarze zastawiają wszystkie drogi. Nie można dojechać do kościoła – dodaje ksiądz, który też był zdziwiony, że wierni chcieli cokolwiek od nich kupować.
Tym bardziej że podczas odpustowego nabożeństwa uczczono pamięć ofiar. Grali muzycy Filharmonii Łódzkiej. – To było piękne. Ponad tysiąc osób modliło się wspólnie. A straganiarze? To ich sprawa, jak podchodzą do żałoby. Zakazu handlu w ten dzień nie było – uważa proboszcz.