Władze gminy Końskowola na wniosek rodziny zamordowanego przez Niemców polskiego żołnierza, sfinansowały zakup i montaż dwóch tablic upamiętniających poległych mieszkańców gminy. Okazuje się jednak, że treść umieszczonych na niej napisów może zawierać fałszywe informacje
Społeczna inicjatywa rodzin zamordowanych żołnierzy spotkała się z akceptacją władz gminy. Gdy do urzędu trafiła propozycja treści tablicy pamiątkowej, samorządowcy wysłali jej projekt do zatwierdzenia przez ekspertów z Instytutu Pamięci Narodowej w Lublinie. Miało to zagwarantować historyczną zgodność. Niestety, tak się nie stało.
– Już na początku roku przekazaliśmy do IPN-u proponowaną treść nowych tablic wraz z podaniem źródeł, na których się opieraliśmy. Otrzymaliśmy pozytywną odpowiedź, więc byliśmy przekonani, że wszystko jest w porządku – tłumaczy Krzysztof Bartuzi, sekretarz Urzędu Gminy Końskowola.
O tym, że nie wszystko się zgadza przekonuje Przemysław Gembal, który zwrócił uwagę na tablicę m.in. ze względu na obecność na niej nazwiska jego przodka, brata babci, Czesława Muchy. Gdzie leży błąd?
– Pierwszym błędem jest nagłówek tablicy poświęconej żołnierzom 15. Pułku Piechoty „Wilków”, czyli formacji utworzonej w maju 1944 roku. Pod nagłówkiem znajduje się natomiast lista żołnierzy, którzy zostali zamordowani jeszcze w 1943 roku, na Majdanku. Niemożliwe zatem, żeby należeli do „Wilków” – tłumaczy Przemysław Gembal.
Jak twierdzi nasz rozmówca tablica poświęcona ofiarom „niemieckich okupantów” zawiera także nazwisko żołnierza, który w ogóle nie zginął z rąk Niemców.
– Chodzi o Czesława Skorupskiego, który został zabity przez „Cienia” z Armii Ludowej. To jest po prostu zafałszowywanie historii. Dobrze znam książki, które opisują czasy II WŚ w naszej gminie i żałuję, że tak dobra inicjatywa, jak ufundowanie tablicy, spotkała się z tak słabym wykonaniem – ocenia Gembal.
Według miłośników historii, błędne było również podanie w charakterze poległego żołnierza 15 P.P. Józefa Gawdzika. Ten miał być aresztowany nie tylko przed powstaniem tej formacji, ale także przed zawiązaniem całej Armii Krajowej.
Zatem jak to możliwe, że na tak niewielkiej tablicy można było zmieścić tyle błędów? Władze gminy odsyłają do IPN-u.
– Oni nam zatwierdzili treść. Mieli tylko jedną uwagę, żeby „hitlerowskich zbrodniarzy” zamienić na „niemieckich okupantów”. Co do nagłówka, dat i nazwisk nie zgłosili żadnych wątpliwości – przyznaje sekretarz gminy.
Krzysztof Bartuzi zapewnia jednak, że gmina będzie podejmowała starania, by tę sprawę wyjaśnić. – Na pewno nie zostawimy tego ten w sposób, ale pamiętajmy o tym, że wojna to trudny okres, gdzie nawet zawiązywania poszczególnych formacji nie zawsze są jednoznaczne – dodaje.
Lubelski oddział IPN na razie nie wystosował żadnego stanowiska. – Pracownik, który zajmował się tą sprawą obecnie przebywa na urlopie. Nieuchwytny do końca tygodnia pozostaje także nasz dyrektor, w związku z czym nie mogę odnieść się do tego zagadnienia – mówi Rafał Drabik zajmujący się kwestią upamiętniania walk i męczeństwa.
Warto dodać, że tablica o którą chodzi, nie została jeszcze oficjalnie odsłonięta. Jeśli gmina otrzyma potwierdzone informacje dotyczące błędów w jej treści, możliwa będzie decyzja o ich poprawieniu lub wymianie. Całość, łącznie z projektem i ścianą kosztowała ponad 18 tys. złotych.