Drzewa nie zostały właściwie przycięte i z tego powodu zaczęły się palić po testowym uruchomieniu linii energetycznej wysokiego napięcia. Mieszkańcy okolicznych domów zarzucają, że mogło dojść do tragedii i zawiadamiają policję. A wykonawca prac przekonuje, że inwestycja jest bezpieczna.
– Zaczęło się w niedzielę po południu. Usłyszeliśmy olbrzymi huk, jakby odrzutowce przeleciały nad domem. Sądziliśmy, że może u sąsiadów wybuchł gaz w domu, bo pojawił się olbrzymi ogień na drzewach i tak samo szybko zniknął. Na szczęście do żadnego nieszczęścia u sąsiadów nie doszło – relacjonuje Jolanta Czapkowska-Bicz, mieszkanka Pliszczyna.
Sytuacja powtórzyła się w poniedziałek. – Wtedy okazało się, że odgłosy pochodzą z uruchomionej linii wysokiego napięcia 400 kV, która przebiega przez naszą działkę – mówi pani Jolanta. – Poza głośnym buczeniem, widzieliśmy jak po drzewach, które rosną pod linią przeskakuje płomień do samej ziemi. Korony tych drzew zaczęły się palić. Nawet nie chcę myśleć co mogłoby się stać w niedzielę, kiedy razem z dziećmi byliśmy na działce obok tego miejsca.
Płonące drzewa w Pliszczynie
Mieli szczęście
Mieszkańcy obawiają się czy w związku z tym co zobaczyli, nie zostały popełnione błędy na etapie projektowym i wykonawczym.
– Byłem na miejscu w poniedziałek, pomiędzy godz. 11 a 12 kiedy doszło do przepięcia linii wysokiego napięcia – opowiada pan Marcin, kolejny ze świadków. – Moim zdaniem odległość między słupami 173 a 174 jest zbyt duża, kable wiszą za nisko i dlatego doszło do przepięć. Miałem wielkie szczęście, że tego dnia nie zginąłem w skutek porażenia prądem.
– Otrzymaliśmy informację o pożarze i zerwanej sieci energetycznej, zwisającej na ziemię około 100 metrów od zabudowań. Według zgłoszenia doszło tam do przepięcia między siecią a drzewami. Miało również dochodzić do wyładowań – relacjonuje st. kpt. Andrzej Szacoń, rzecznik Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Lublinie.
Kiedy strażacy dojechali na miejsce, już się nie paliło. Na miejscu byli też pracownicy Polskich Sieci Elektroenergetycznych, które są inwestorem. Linia została odłączona od sieci.
Testy
Jacek Harbuz, rzecznik prasowy inwestycji wyjaśnia, że „etap budowy został zakończony i trwają czynności sprawdzające poprawność wykonania linii”.
– Łącznie na terenie dziesięciu jednostek samorządowych wybudowano 65 kilometrów linii, wspartych na 176 konstrukcjach słupowych – podlicza Harbuz. – Linia 400 kV Chełm – Lublin Systemowa została wybudowana zgodnie z najwyższymi standardami, jest bezpieczna dla zdrowia i życia ludzi – przekonuje.
Dodaje: – Zdarzenie w Pliszczynie miało bezpośredni związek z prowadzonymi próbami napięciowymi linii i nie jest w żadnym razie związana z jakością wykonania obiektu. Testy prowadzone są m.in. w celu potwierdzenia, czy wszystkie wycinki drzewostanów spełniają wymogi odległości elektrycznych od przewodów roboczych linii. Po przeprowadzeniu wszystkich czynności sprawdzających tj. pomiarów natężenia pól elektrycznego i magnetycznego oraz pomiaru hałasu przedmiotowa linia będzie gotowa do włączenia do Krajowego Systemu Elektroenergetycznego.
Pytają o 10 metrów
– Dlaczego kiedy doszło do przepięć nie nastąpiło awaryjne odłączenie sieci? Kto popełnił błąd? Dlaczego nikt nie sprawdził jak przebiega linia przed rozpoczęciem prób napięciowych linii, a wydał zgodę na puszczenie prądu w niedzielę, kiedy nie było żadnego nadzoru? – dopytuje pani Jolanta. – Gdyby ostatecznie tej linii nie wyłączyli, a nie mogli tego zrobić pracownicy pogotowia energetycznego ze Świdnika, którzy przyjechali na miejsce, to wybuchłby pożar na całej mojej posesji. Czy drzewa nie powinny zostać przycięte przed próbami napięciowymi, tylko dopiero po całym zdarzeniu są skracane z 18 metrów na 8 metrów?
Rzeczywiście przycinka była prowadzona dopiero po zdarzeniu. Drwali zastaliśmy na miejscu we wtorek po południu.
– Wydaliśmy decyzję środowiskową, w której było zapisane, że pomiędzy słupami o numerach 173 i 174 powinna być utrzymana wysokość drzew do 8 metrów – mówi Paweł Duklewski, rzecznik prasowy Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Lublinie. – A wykonanie tego należy do inwestora.
We wtorek sprawę zgłoszono na policji. – Zawiadomienie dotyczy zagrożenia bezpieczeństwa dla zdrowia i życia zgłaszających osób – potwierdza kom. Anna Kamola z Zespołu Prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie. – Będziemy prowadzić czynności w tej sprawie.