Pani Janina ma 86 lat. Nie brała udziału w pierwszej turze wyborów. W drugiej zagłosowała korespondencyjnie. Pomogła jej w tym radna miejska z klubu PiS. Syn seniorki zgłosił sprawę na policję.
– Tego już za wiele. Najpierw przypadkiem przyjeżdża do nas radna miejska, która akurat ma przy sobie dokumenty zgłoszenia chęci głosowania korespondencyjnego, a kilka dni później, pod moją nieobecność, przyjeżdża kuzyneczka i „pomaga” mamie zagłosować. Dla mnie to wygląda podejrzanie, dlatego zgłosiłem tę sprawę na policję – opowiada nam pan Aleksander, mieszkaniec Ryk.
Jak dodaje, w niedzielę miał w planach zawieść mamę na głosowanie tradycyjnie.
– Mama pojechałaby normalnie, samochodem – tłumaczy. I dodaje: – Gdyby jeszcze były to osoby neutralne, apolityczne, mógłbym to zrozumieć, ale mi to wygląda na polityczną agitację jednej opcji. Jestem pewien, że nie był to odosobniony przypadek.
Radną, która pomogła złożyć wniosek o głosowanie korespondencyjne, była członkini klub Prawa i Sprawiedliwości w ryckiej radzie miasta Halina Jeżewska.
– Nie zrobiłam nic złego. Uważam, że każdy ma prawo głosować w wyborach. Wiedziałam, że pani Janina nie mogła wziąć udział w pierwszej turze, więc gdy przejeżdżając obok zauważyłam ją na podwórku, zatrzymałam się, żeby porozmawiać. Ta pani wyraziła zgodę, podpisała się. Gdyby nie ja, mogłaby zostać pozbawiona prawa wyborczego, nie ze swojej winy – tłumaczy radna. – Pomogłam w ten sposób kilku starszym mieszkańcom. Nie ma tutaj mowy o naruszeniu prawa. Nawet gdybym przy tym namawiała do głosowania na konkretnego kandydata. Ale zapewniam, że tego nie robiłam.
Nie wiemy, jak wyglądał sam proces głosowania. Według pana Aleksandra, jego mama mogła zostać zmanipulowana przez dalszych członków rodziny, którzy mieli jej pomóc dokonać formalności. Ona sama przekonuje, że w pełni świadomie poparła jednego z kandydatów. Innego, niż życzyłby sobie tego jej syn.
– Z tego, co mówi policja, prawo nie zostało złamane, ale ja mam wątpliwości, czy takie chodzenie po domach, do starszych osób, szczególnie pod nieobecność dzieci jest właściwe – podsumowuje pan Aleksander.
Sam o swoich poglądach politycznych woli nie mówić. – Ryki to specyficzne miasto, a nie chciałbym zatrudniać szklarza – śmieje się nasz rozmówca.
Tymczasem całą sprawę bada już policja: - Potwierdzam, iż zgłoszono interwencję związaną z głosowaniem korespondencjnym. Będący na miejscu dzielnicowy w rozmowie min. z głosującą korespondencyjnie nie stwierdził naruszenia prawa. Ustalam szczegóły – mówi asp. Radosław Żmuda, rzecznik ryckiej policji.