Od nowego roku mieszkańcy zapłacą nowe stawki za wywóz śmieci. Druga zmiana? Ich rachunki będą zależały od zużycia wody. Dotyczyć to będzie wszystkich zamościan, a nie tylko tych, którzy mieszkają w domach wielorodzinnych
Na poniedziałkowej sesji radni kilka godzin zajmowali się ustaleniem opłat za zagospodarowanie odpadami komunalnymi. Aktualnie obwiązujące w mieście stawki to 16 złotych od osoby. Od 1 stycznia 2021 zmieni się cały system naliczania. Zgodnie z przegłosowanym projektem uchwały mieszkańcy zapłacą za śmieci nie od osoby ale od ilości zużytej wody.
To rewolucja, bo choć mówiło się o tym sposobie od dawna, było wielu przeciwników takiego rozwiązania. Jako stawkę którą będzie służyła do określania wysokości rachunku za odbiór odpadów ustalono - 7 złotych.
Domki i bloki
Przez cały ubiegły tydzień radni na komisjach rozmawiali o prezydenckim projekcie uchwały, który różnicował sposób naliczania opłaty za gospodarowanie odpadami komunalnymi w zależności o miejsca zamieszkania. W domach jednorodzinnych to iloczyn liczby mieszkańców i 25 zł (przy segregacji) lub 50 zł (przy braku selektywnej zbiórki) miesięcznie.
Jeśli chodzi o mieszkańców bloków to stawka miała być iloczynem metrów sześciennych wody w danej nieruchomości (mieszkaniu) i 8,90 zł (przy segregacji) lub 17,80 zł (przy braku selektywnej zbiórki) miesięcznie.
Dyskusja o opłatach za śmieci trwa w zamojskiej radzie miasta dobrze ponad rok. W zeszłym roku, na początku tego, jak i teraz uzasadnienie wprowadzenia zmian jest podobne. Po pierwsze system gospodarowania odpadami się nie bilansuje.
A po drugie, z wyliczeń urzędników wynika, że ponad 11 tysięcy osób mieszka w Zamościu, wyrzuca śmieci, ale za to nie płaci. Lokatorów (czytaj: deklaracji) sukcesywnie ubywa zwłaszcza w zabudowie wielorodzinnej. Nie maleje za to tak szybko ilość zużywanej wody. Metoda „wodna” ma wyłapać te fikcyjne ubytki i zmusić mieszkańców do regulowania rzeczywistych rachunków.
Nie dzielimy
W poniedziałek przy uchwalaniu porządku sesji nastąpiła zmiana i pojawiał się nowy projekt uchwały, który został wprowadzony do porządku obrad.
Różnił się od poprzedniego tym, że nie dzielił mieszkańców na tych blokowych i domkowych ale traktował wszystkich jednakowo. I jednym, i drugim uzależniał rachunki za śmieci od ilości zużytej wody.
Zmieniła się też stawka. Przecena? 50 groszy.
Rachunek za zagospodarowanie odpadów to iloczyn metrów sześciennych wody w danej nieruchomości i 8,40 zł (przy segregacji) lub 16,80 zł (przy braku selektywnej zbiórki) miesięcznie.
Kto zyska, kto traci
Gdy przyszło do dyskusji, jak można się było spodziewać burzliwej, radni podzielili się na zwolenników metody „wodnej” i jej krytyków.
- Wylewamy dziecko z kąpielą. Ludzie przestaną segregować śmieci. A jaki ja mam interes w segregowaniu, skoro i tak płacę od wody. I proszę mnie złapać, że wyrzucam niesegregowane. Tak będzie. Kilka lat nauki jak segregować, szlag trafi. Rozmawiałem z wieloma osobami, nikt nie popiera metody naliczania od wody. Wykształcimy brudasów. Osoby starsze będą oszczędzać, nalać do czajnika, na zupę i tyle – przepowiadał radny Wiesław Nowakowski.
- Nie woda produkuje śmieci, tylko człowiek. Kwestią pozostaje stawka. Od marca znów ubyło 160 osób. Trzeba zaapelować do mieszkańców, żeby podeszli do sprawy poważnie i deklarowali rzeczywistą liczbę lokatorów. Będę głosował przeciw – zapowiadał radny Tadeusz Lizut, który narzekał, że nowy projekt uchwały dostali radni na sesji a komisje dyskutowały o innym.
Prezydent Andrzej Wnuk wyjaśniał, że wprowadzając nowy system - nie mówimy, że segregacja nie jest obowiązkowa. Jest. I wcale proponowany sposób naliczania stawek nie musi oznaczać podwyżek. Na przykład wiceprezydent Piotr Zając obliczył, że będzie płacił mniej. Taki system jest sprawiedliwy. Starsze osoby zużywają mniej wody, zapłacą mniej bo one także wyrzucają mniej śmieci. Młode rodziny z dziećmi zużywają więcej wody, owszem ale proporcjonalnie więcej wyrzucają odpadów. Nawet rzeczy z których dzieci wyrastają, sprzęty, ubrania – to też trzeba zagospodarować.
A może trochę mniej
- Dokładamy do śmieci około 4-5 milionów złotych. Co moglibyśmy zrobić za 5 milionów złotych? Bezpłatną komunikację. Za 5 milionów mieszkańcy by mogli jeździć za darmo. Co by było lepsze? Albo gdybyśmy spożytkowali te pieniądze na jednostki kultury. Za 5 milionów pracownicy by mogli zarabiać 50 proc. więcej – wyliczał wiceprzewodniczący rady Piotr Małysz, który tłumaczył, że radni muszą wziąć odpowiedzialność za miasto i Przedsiębiorstwo Gospodarki Komunalnej, i że z matematyką trudno jest dyskutować.
Rozmowy zeszły na wyliczenia, gdy pojawiła się poprawka do projektu prezydenta. Radny Szczepan Kitka (w imieniu Klubu Radnych PiS) zaproponował, żeby stawkę „przeliczeniową” z 8,40 zł obniżyć do 7 zł, a 16,80 zł na 14 zł.
- Rozumiem mieszkańców, każda podwyżka boli. Ale czy chcemy, żeby po półtora roku dyskusji podjęta decyzja była adekwatna czy nie do końca. I znów zostawi się problem, który nie jest rozwiązany. Pokryć koszty z opłat mieszkańców, czy znów trzeba będzie dołożyć z budżetu miasta, z innych bieżących wydatków – mówił radny Ireneusz Godzisz, który był w gronie osób uważających obniżanie stawki za błąd. - Każdy powinien płacić za siebie. To jest uczciwe, przyzwoite i sprawiedliwe – tłumaczył.
Radny Piotr Małysz nawet wyliczał, że dyskusja jest o kwocie równej cenie 5 papierosów.
Jednak poprawkę przegłosowano. Za 9 głosów, przeciw 7, wstrzymujących się 5. I całą uchwałę też, identycznym stosunkiem głosów.