Czy 10 jednohektarowych plantacji ekologicznych malin na Ukrainie zniszczy polskie rolnictwo? Poseł Jarosław Sachajko twierdzi, że tak właśnie się stanie. I wypomina marszałkowi objęcie tej inicjatywy honorowym patronatem.
Chodzi o międzynarodowy program Zachodnioukraińska Kooperatywa Ogrodniczo-Sadownicza realizowany przez Stowarzyszenie Integracja Europa-Wschód z Kielc. Na Ukrainę ma trafić 70 tysięcy sadzonek polskich malin, a także ekologiczne środki ochrony roślin i wyposażenie techniczne. Do plantatorów z obwodu wołyńskiego pojadą też polscy sadownicy doświadczeni w budowie ekologicznych plantacji malin. Całe przedsięwzięcie kwotą 260 tys. zł dofinansowało Ministerstwo Spraw Zagranicznych.
W ostatnich dniach o inicjatywie zrobiło się głośno w kontekście lokalnych i ogólnopolskich sadowników (producenci malin, wiśni, agrestu i jabłek alarmują, że ceny owoców dla przetwórstwa są dużo poniżej kosztów produkcji).
Polsko-ukraiński program krytykuje też Jarosław Sachajko, zamojski poseł Kukiz’15 i przewodniczący sejmowej Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Parlamentarzysta wypomina marszałkowi województwa lubelskiego objęcie projektu honorowym patronatem.
– To policzek wymierzony przez władzę nie tylko polskim rolnikom, ale również konsumentom, którzy już za kilka lat nie znajdą w sklepach, ani na straganach polskich malin – pisze Sachajko w piśmie do marszałka Sławomira Sosnowskiego, w którym domaga się wycofania patronatu.
Jak się jednak okazuje taka decyzja zapadła już kilka miesięcy temu.
– Dowiedziawszy się o tym, że takiego patronatu udzielono, natychmiast go wycofałem – mówi nam Sławomir Sosnowski.
– Po ponownym przeanalizowaniu wniosku o patronat uznaliśmy, że projekt może mieć jednak charakter komercyjny – dodaje rzeczniczka marszałka Beata Górka. – Poza tym ta inicjatywa może mieć bezpośredni wpływ na rynek owoców miękkich. Marszałek postanowił więc wycofać swój patronat.
– Taka informacja do mnie nie dotarła – mówi tymczasem Krzysztof Kalita, prezes Stowarzyszenia Integracja Europa-Wschód. Jak przekonuje, przedsięwzięcie ma charakter edukacyjny i wcale polskim producentom nie szkodzi. – Przede wszystkim podpowiadamy, jak tworzyć spółdzielnie rolnicze i na biednych obszarach wiejskich sadzić niszową, bo ekologiczną malinę. Chodzi o dziesięć jednohektarowych mikroplantacji, a nie o produkcję na skalę przemysłową – tłumaczy.
Kalita tłumaczy, że ten projekt to szansa na rozwój dla polskich szkółkarzy. – Jeśli my tego nie zrobimy, to zrobią to Niemcy, Holendrzy lub Belgowie, którzy penetrują rynki Europy Wschodniej nie od dziś – dodaje Kalita.
Posła Sachajko to nie przekonuje.
– Każdy, kto zna się na sadownictwie wie, że z 70 tysięcy sadzonek za rok może się zrobić pięć razy więcej. To jawne działanie na szkodę polskiego rolnictwa – twierdzi parlamentarzysta, który na początku lipca złożył interpelację w tej sprawie do MSZ.
O polsko-ukraiński projekt zapytaliśmy MSZ. Odpowiedzi wczoraj nie dostaliśmy.
>>>