W kraju jest 47 ognisk afrykańskiego pomoru świń (ASF), z czego 31 w województwie lubelskim. W ciągu ostatnich dni pojawiło się sześć nowych
– Problem jest poważny, choć na szczęście lokalny. Dotyczy województwa lubelskiego – zaznacza Mirosław Welz, zastępca głównego lekarza weterynarii, który razem z głównym lekarzem weterynarii Bogdanem Konopką uczestniczył we dzisiejszej naradzie w Lubelskim Urzędzie Wojewódzkim. – Ponieważ w ciągu ostatnich dwóch miesięcy liczba ognisk ASF wzrasta postanowiliśmy nie pozostawiać tej sprawy wyłącznie służbom terenowym. Chcemy wzmocnić ich działanie a także przeprowadzić jeszcze bardziej szczegółowe dochodzenie epizootyczne.
Powody do niepokoju są. W poniedziałkowym komunikacie główny lekarz weterynarii poinformował o sześciu nowych ogniskach w Polsce – wszystkie są w naszym regionie. Z reguły to małe gospodarstwa, w których było hodowanych kilkanaście świń.
– W przypadku trzech powiatów: hrubieszowskiego, biłgorajskiego i zamojskiego w obrębie jednej miejscowości są jedno lub dwa ogniska a na terenie gminy 5-7 – wylicza Lech Sprawka, wojewoda lubelski.
Potykacz z wirusem
Od początku 2020 r. do dzisiaj do południa potwierdzono w Lubelskiem 31 ognisk ASF u świń (na 47 w kraju) i 588 przypadków tej choroby u dzików. To więcej niż odnotowano w Lubelskiem w całym 2019 r. Skąd ten wzrost?
– W wojewódzkie lubelskim odnaleziono w tym roku 804 dziki, z tego blisko 680 to są dziki padłe, które wcześniej nie zostały odnalezione (ok. 70 proc. z nich ma ASF-red.) i które zalegają w środowisku, o które mogą się "potykać" rolnicy i hodowcy – tłumaczy Krzysztof Niemczuk, dyrektor Państwowego Instytutu Weterynaryjnego - Państwowego Instytutu Badawczego w Puławach. – Te osoby wracają do domów i przy niezachowaniu czujności i ostrożności zawlekają sobie tego wirusa do swojego gospodarstwa.
Więcej polowań
Liczba ognisk wzrasta, co jest podstawą do wzmożenia działań, zwłaszcza tam gdzie one występują.
Zdaniem uczestników wtorkowego posiedzenia Wojewódzkiego Zespołu Zarządzania Kryzysowego najważniejsze dziś jest "przerwanie łańcucha zakażeń".
– Szczególnie w czterech powiatach: hrubieszowskim, biłgorajskim, zamojskim i lubartowskim, aby szybko wyznaczyć gospodarstwa z kontaktu – podkreśla wojewoda. – To się obywa przy konieczności uboju, ale przy rekompensacie kosztów.
Kolejne niezbędne działania to depopulacja dzika, "czyli maksymalny odstał zarówno planowy jak też odstrzał sanitarny".
Większy nacisk zostanie położony też na bioasekurację, zwłaszcza w mniejszych gospodarstwach.
Dzika wypatrzy dron
Ma być też więcej akcji poszukiwania padłych dzików.
– Będziemy chcieli wykorzystać drony, aby odszukać padłe dziki – zapowiedział Lech Sprawka. – Dodatkowo wykorzystując techniki termowizyjne będziemy lokalizować żywe dziki. Dzięki temu polowania zbiorowe w ramach ostrzału sanitarnego byłyby bardziej ukierunkowane.
Niewykluczone, że do tych działań poza żołnierzami WOT zostaną włączone też służby mundurowe: policja, straż i wojsko.